Analiza medyczna wykonana. I nie chodzi tutaj o sytuację zdrowotną piłkarzy Kolejorza. Trener Jan Urban w obrazowy sposób przedstawił własną diagnozę na bolączki mistrza Polski.
– Potrzebujemy całą Wiarę Lecha. Powiedziałbym tak: oczywiście, że życzyłbym sobie, prosiłbym ,żeby przyszli na spotkanie z Ruchem. Rozumiem ich, że mogą powiedzieć „jak długo jeszcze” – byliśmy na początku jak szło źle – rozpoczyna analizę trener Jan Urban. – Może ta choroba była źle zdiagnozowana, to może nie było zwykłe przeziębienie, ale poważny zawał serca? W dalszym ciągu Lech jest na oddziale intensywnej terapii – dodaje.
W ciągu ostatnich dni nie było wiadome, czy kibice Kolejorza będą dopingować swoją drużyną podczas sobotniego meczu. Sympatycy mistrza Polski postanowili jednak wspierać piłkarzy Lecha podczas spotkania z Ruchem. – Kibice są nam cały czas potrzebni – ta przenośnia jest nam bardzo potrzeba. Nikt nie chce w piłce przegrywać. Są takie momenty, z których bardzo trudno wyjść. Apeluję o doping, o wsparcie, bo jest nam ono potrzebne – mówi nowy trener Kolejorza.
Jakiego Lecha zatem chciałby oglądać trener Urban? – Na pewno walecznego, ale samą walką ciężko dziś coś w piłce zrobić. Dla mnie ważne jest, żeby piłkarze cieszyli się z gry. Mają walczyć z demonami sytuacji, bo strach powróci. Pracujemy nad tym, aby zawodnicy cieszyli się z gry, bo to piłkarze, który potrafią grać w piłkę. Słyszę, że jest duża zmiana w zachowaniach zawodników – wstąpiła w nich nowa energia, nowa nadzieja. Ja widziałem wiele radości w kilku treningach, które zrobiliśmy – ocenia.
Trener Urban otwarcie przyznaje, że jego ulubionym piłkarskim klubem jest FC Barcelona. – Najbardziej podoba mi się styl gry Katalończyków. W Legii na początku zarzucano mi to, że piłkarze wymieniali między sobą za dużo podań. Uznałem wówczas, że jak na polskie warunki miałem tam na tyle dobrych zawodników technicznie, abyśmy mogliśmy tak grać – zaznacza. – Lech musi grać efektywnie, grać fajną piłkę. Każdy piłkarski region ma coś swojego. Niesamowicie ważne jest to żeby nic nie zmieniać. Traci się wówczas swoją tożsamość – kończy.