Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami trenerów po meczu Lech – Podbeskidzie.
Mariusz Rumak (Lech Poznań): – Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, ale niestety nie wykorzystaliśmy szans, które powinniśmy i dlatego przeciwnik wyrównał. Duże emocje, ale na szczęście Mateusz wytrzymał ciśnienie i uderzył tak jak na treningu. Dzięki temu możemy się cieszyć z trzech punktów. Wygrywamy i poza porażką z Pogonią nie przegraliśmy tutaj. Być może zagrałem va bank, bo na ławce został tylko jeden ofensywny zawodnik. To nie szczęście, a kunszt piłkarza. Jak piłka była na 17 metrze, to powiedziałem „zrób to jak na treningu”. Odrzuć swoje emocje na bok, zapomnij, że to jest 94. minuta spotkania, uderz jak potrafisz.
Nie mówmy, że to najsłabszy zespół chłopiec do bicia. Podbeskidzie nie traci wiele goli, ma szybkich zawodników z przodu i to potrafi wykorzystać.
Barry to stłuczenie, bolesne ale wyleczy się, do dyspozycji będzie też Szymek Pawłowski i być może Paulus.
Leszek Ojrzyński (Podbeskidzie Bielsko-Biała): – Zacznę od końca. W przypadku gola na 2:1, nie możemy się tak zachowywać, żeby w 94. minucie faulować w takim miejscu, bo z takich padają bramki. Teraz od początku. Pierwszego gola podarowaliśmy także Lechowi, bo wyprowadzami piłkę od bramkarza ręką, tracimy piłkę i robimy rzut karny. Gospodarze nie musieli strzelać z akcji, bo dostali rzut karny. Z 11 metrów ponad 70 proc. bramek pada. Zdobyliśmy bramkę na 1:1, a w międzyczasie mieliśmy trzy 200 proc. sytuacje. Kiedy się nie wykorzystuje takich na Lechu, to nie wygrywa się meczu.