Po spotkaniu 2. kolejki Lotto Ekstraklasy, który zakończył się zwycięstwem Zagłębia Lubin po bramkach Papadopulosa i Filipa Starzyńskiego głos zabrali szkoleniowcy obu zespołów.
Piotr Stokowiec:
Przede wszystkim wielkie i gratulacje dla moich zawodników. Za dojrzałość, za mądrość i wykonanie założeń taktycznych. Wykonaliśmy swoją robotę. Mądra, konsekwentna gra i widać, że to jest drużyna. Filip pokazał, dlaczego zdecydowaliśmy się go kupić.
Uważam, że jak na tyle rozgrywek, mam za wąską kadrę. Mam kilku młodych zawodników, ale trzeba wiedzieć, kiedy ich wprowadzić. Wiadomo, że przyjdą zakręty i nie ma się czego bać – to jest część tej gry. Patrzymy do przodu. Na to, co będzie za tydzień, dwa, cztery. Cieszy, że mimo zmian nie zmienia się nasza gra.
Niczego nie muszę mówić o tym, czy można łączyć grę w pucharach i ligę. To jest budowanie marki, wyniki wszystko mówią. Przygotowaliśmy się do tego, co się dzieje teraz. To nie dzieje się od teraz, bo zaplanowaliśmy to i systematycznie wprowadzamy. Od roku zwiększamy obciążenia Nie musimy za dużo mówić, bo wiele pokazujemy.
Jan Urban:
Nie tak sobie wyobrażaliśmy rozpoczęcie nowego sezonu. Ten mecz mógł się ułożyć inaczej, gdyby Robak wykorzystał sytuację z głowy. W pierwszej połowie Zagłębie nie miało zbyt wiele sytuacji. W drugiej wyszliśmy wyżej i nie daliśmy złapać się na żadną z kontr. Druga bramka bardzo ładna i nie ustaliła wyniku meczu, bo mieliśmy jeszcze sporo okazji. Gdybyśmy strzelili choć jedną, mielibyśmy szansę nawet na remis. Widać, że Zagłębie jest na fali. W rozgrywaniu piłki widać pewność siebie. W pierwszej połowie zagraliśmy z dużym respektem do Zagłębia. Aż za dużym.
Nie jest łatwo grać bez naszych podstawowych zawodników. Trudno się gra bez Kadara, Linettego, Pawłowskiego, Kamińskiego, to zawodnicy, którzy grali w pierwszym składzie. Ci nowi muszą się jak najszybciej zaaklimatyzować.
Będę wymagał od Radka Majewskiego zdecydowanie więcej. Wiemy, że jest to kreatywny zawodnik i bardziej mu pasuje pozycja numer „10”. Starał się i to bardzo, ale będę czekał na coś więcej.
Zagłębie nie miało dzisiaj zbyt wielu sytuacji, a strzeliło dwie bramki. Gdy ktoś jest na fali, to wszystko się układa naprawdę dobrze. Musimy wykorzystywać nasze sytuacje, bo stwarzamy sobie ich bardzo dużo. Praca, praca i jeszcze raz praca, bo na tablicy na pewno tego nie wytłumaczymy. Tamas wrócił dopiero niedawno. Nie jest jeszcze przygotowany. Karol nie zagrał z innych względów.
W piłce tak to funkcjonuje, że jeśli zawodnik ma swoje sytuacje i ich nie wykorzystuje, to wiadomo, gdzie się znajdzie. Nicki Bille doskonale zdaje sobie z tego sprawę.