Lech boi się grać na własnym stadionie. Przegrał cztery mecze z rzędu, zdobył w nich jedną bramkę, stracił dziewięć. Jeszcze jakiś czas temu trudno byłoby w to uwierzyć. Trudno byłoby pogodzić się z jedną porażką, bo Bułgarska to była twierdza, a kibice powodowali, że rywale bali się to przyjeżdżać.
Dzisiaj jednak ta jeszcze kiedyś znana tendencja kolejny raz została zaburzona. Potwierdziło się, że nie taki straszny jest ten Lech jak go malują. Mogła pokonać Legia, mógł Śląsk – co, by nie mówić zespoły znaczące coś w naszej lidze. Mogła jednak Jagiellonia i mogła Polonia – zespoły, co najwyżej przeciętne. A to jest już sygnał dla Bełchatowa, Lechii czy innego Podbeskidzia. – Słuchajcie da się pokonać Lecha w Poznaniu. Więc jedziemy po zwycięstwo. Skoro inni mogli, to, dlaczego nie możemy i my?
Tutaj nawet nie chodzi o tę piątkową porażkę, ale o świadomość i sygnał, jaki Lech dał wszystkim swoim rywalom. Uświadomił ich, że pozwala na zdobycie bramki, a nawet bramek. Trochę będzie atakował, ale w zasadzie przy odrobinie szczęścia coś uda mu się strzelić. Przeważnie jednak go brakuje i jeśli zdobędziesz na Bułgarskiej gola, to wygrywasz. Na razie tylko dwóm drużynom to się nie udało – Ruchowi i Górnikowi. I te dwa zespoły przegrały. Pogoń strzeliła, choć w tym przypadku to Lech sam sobie strzelił. A to i tak wystarczyło na zdobycie punktu.
Jasmin Burić po meczu z Polonią stwierdził, że być może drużyna nie radzi sobie z presją w Poznaniu. Takie same wniosku były wysnuwane jeszcze na jesień, gdy Lech notował trzecią porażkę z rzędu. To nie wina umiejętności, a głowy. W końcu „Kolejorz” na wyjazdach wygrywa i ma obecnie 8/9 wygranych. W Poznaniu ma 8/8, ale tutaj przelicznik jest inny. 8 meczów i 8 punktów. Jeszcze jakiś czas temu 8/8 było możliwe. 8 wygranych z 8 rozegranych. No właśnie, jakiś czas temu.
Przy Bułgarskiej piłkarzy przeraża publiczność, świadomość presji i wysokich oczekiwań. Tak naprawdę to wszystko. Bo i nogi powiązane i na wyjazdach gra się jakby luźniej. Tylko teraz to przed wyjazdami kibice są tak pewni zwycięstw, jak byli niegdyś przed spotkaniami na własnym stadionie. Co wtedy, gdy piłkarzy zacznie przerażać świadomość gry na wyjazdach?
A to nie jedyna świadomość, która przeraża piłkarzy Lecha. O kolejnej przeczytacie już w poniedziałek.