Meczem z Górnikiem Łęczna Lech Poznań zakończył pierwszą serię meczów pod wodzą nowego trenera – Jana Urbana. Kryzys powoli się kończy, przynajmniej takie są prognostyki dla Lecha. Mistrz Polski w końcu zaczął punktować i trzeba oddać zarządowi, że zmiana trenera była jak najbardziej trafioną decyzją.
Gdy Maciej Skorża odchodził ze stolicy Wielkopolski niecały miesiąc temu, drużyna była zrujnowana zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Większość spotkań trener Skorża wystawiał tę samą jedenastkę, co prowadziło do licznych kontuzji i zwykłego przemęczenia. Trzeba do tego wszystkiego doliczyć jeszcze krytykę, która spływała na Lecha z całego kraju. Atmosfera w klubie była ponura. Gdy zbliżał się kolejny mecz, większość kibiców podejrzewała, że może on być znowu przegrany. Z mistrzem Polski wygrywali wszyscy. Nie licząc Ligi Europy, w Ekstraklasie w jedenastu kolejkach, Lech wygrał jedno spotkanie, zremisował dwa mecze i przegrał aż osiem spotkań. W ubiegłym sezonie na finiszu rozgrywek, po 37 kolejkach, Lech miał tylko pięć porażek. Pokazuje to skalę problemu, z jaką musiał zmierzyć się nie tylko sam zarząd, ale przede wszystkim trener.
Cierpliwość, która i tak trwała bardzo długo, skończyła się. Kontrakt z Maciejem Skorżą rozwiązano, a na jego miejsce sprowadzono doświadczonego szkoleniowca – Jana Urbana. Człowieka spokojnego, uśmiechniętego, który na samym już początku był bardzo optymistycznie nastawiony do trudnej sytuacji Lecha. Na pierwszej konferencji prasowej powiedział, że piłkarze umieją grać w piłkę, a problem klubu po prostu trzeba rozwiązać. I rzeczywiście, problem z tygodnia na tydzień jest coraz mniejszy. Po pierwsze, udaje się znowu punktować. Podopieczni trenera Urbana w czterech spotkaniach ugrali więcej punktów, niż za trenera Skorży. Dorobek obecnego szkoleniowca wynosi osiem oczek, zaś Skorży tylko pięć po jedenastu kolejkach. Razem daje to i tak marne trzynaście punktów, jednak jest nadzieja, że po przerwie już rozpędzona Lokomotywa przeskoczy kolejne szczeble tabeli.
Jednym z problemów, które udało się rozwiązać za trenera Urbana są liczne kontuzje, które przytrafiały się zawodnikom. Na jednej z konferencji prasowych, gdzie obecny był Tamas Kadar, dziennikarze usłyszeli od zawodnika, że piłkarze byli po prostu przemęczeni. Na pytania o ocenę trenera, Węgier nie chciał odpowiedzieć, bo jak powiedział: To by było nieeleganckie wobec trenera Skorży, bo nie siedzi obok mnie i nie mógłby odnieść się do moich słów. Pokazuje to na pewno niełatwą relację, jaka była pomiędzy szkoleniowcem, a zawodnikami. Wróćmy jednak do kontuzji, a w zasadzie ich braku. Przyczyną tego zjawiska jest częsta rotacja składem. Biorąc pod uwagę siedem meczów, które jako trener rozegrał z Lechem Urban, to tylko w dwóch wyszedł w takim samym składzie, z Ruchem Chorzów i Górnikiem Łęczna. Jest to nie tylko dobry sposób, by dać zregenerować się piłkarzom, ale również by lepiej ich poznać i dać im szansę do pokazania się. Co najlepsze, to po prostu działa. Piłkarze są zadowoleni, drużyna punktuje, a kibice odzyskują wiarę, że uda się jeszcze coś w tym sezonie ugrać. Jesteśmy w trakcie przerwy na kadrę. Wielu piłkarzy wyjechało reprezentować swoje ojczyzny. Trener Urban wie, że po powrocie czeka ich jeszcze trudniejsze, jeszcze bardziej intensywniejsze zadanie. W jeden miesiąc, Lech ma do rozegrania aż dziewięć spotkań. Wiadomo jedno, limit straconych punktów „Kolejorz” wykorzystał jeszcze zanim do klubu przyszedł trener Urban. Ciężkie zadanie stoi przed 53-letnim trenerem, który powoli rozpędza Lokomotywę. Nie może jednak pozwolić się jej zatrzymać.