Miniony sezon Lech zakończył na drugim miejscu w sezonie. W Poznaniu wielkie nadzieje pokładano w Lidze Europejskiej oraz Pucharze Polski. Jednak runda jesienna przyniosła rozczarowanie. Walczymy wiosną tylko o majstra.
2 czerwca Kolejorz świętował wicemistrzostwo Polski, pierwsze w historii istnienia klubu. Porażka? Nie wydaje mi się. Po kiepskiej jesieni 2012, „Poznańska Lokomotywa” nabrała rozpędu.
Lech Poznań musiał walczyć na trzech frontach: Liga Europejska, Puchar Polski oraz Ekstraklasa. Dziś poznaniacy będą rywalizować tylko na tym ostatnim.
Blamaż w LE. Tak w największym skrócie można opisać poczynania Kolejorza w europejskich pucharach. Kibice, piłkarze, sztab szkoleniowy – dla wszystkich awans do fazy grupowej był minimum. Sam trener Rumak powtarzał, że inny rezultat będzie porażką. Była katastrofa. Lechici pokonali Honkę Espoo, jednak w starciu z Żalgirisiem to wileński klub w dwumeczu był górą i przygoda niebiesko-białych zakończyła się zanim tak naprawdę się rozpoczęła.
Blamaż w PP. Lech chciał zrekompensować się za ubiegłoroczny falstart w pucharze. Choć poznaniacy wygrali z Termalicą 4:0 to Miedzi Legnica już nie sprostali. Nie ma co dłużej zagłębiać nad tymi rozgrywkami
Blamaż w Ekstraklasie? Blamaż to za duże określenie. Nierówna forma i słaba skuteczność. Sześć zwycięstw, pięć remisów, cztery porażki, 23 punkty, piąte miejsce w tabeli, 19 bramek strzelonych, 15 straconych – tak przedstawia się statystycznie jesienią Lech. Dla porównania, w poprzednim sezonie po rundzie jesiennej Lech miał na swoim koncie dziewięć zwycięstw, dwa remisy i cztery porażki, 29 punktów, 20 bramek strzelonych, 14 straconych.
Na pierwszy rzut oka nie wydaje się, żeby Lech w porównaniu z rokiem ubiegłym miał problemy z strzelaniem bramek. Jednak każdy potwierdzi, że bolączką Lecha jest niewykorzystywanie bramkowych okazji, a jak wiadomo niewykorzystane sytuację się mszczą, czego przykład mieliśmy w Białymstoku, Chorzowie czy Bielsko-Białej.
Mam wrażenie, że w niektórych spotkaniach lechitom brakowało woli walki. Jednak od meczu z Lechią coś w tej materii się zmieniło. W Gdańsku Kolejorz przegrywał do przerwy 0:1, by ostatecznie wygrać 4:1. Tydzień później w hicie Ekstraklasy to Legia pierwsza zdobyła bramkę, jednak podopieczni trenera Rumaka się nie poddali i zdołali wyrównać. W spotkaniu z Górnikiem Lech z pierwszej i Lech z drugiej połowy to dwa zupełnie inne zespoły. Zabrzanie prowadzili 1:0 i kontrolowali spokojnie grę, lecz Steinbors trzykrotnie musiał wyjmować piłkę z siatki bramki.
Porażka z Miedzią Legnica i wcześniejsze nieudane przeprawy w LE sprawiły, że zawrzało na linii kibice-piłkarze, kibice-trener. Osobiście lubię trenera Rumaka. To młody, ambitny szkoleniowiec. Po odejściu Jose Mari Bakero obecny szkoleniowiec przewietrzył szatnię i od początku mówił, że chce budować swój zespół z nowymi piłkarzami, Ci którzy chcieli odejść zostali odsunięci na boczny tor. Kolejorz pod wodzą młodego trenera wygrał z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej.
Kibice krzyczeli „Na Rumaku do Europy”. Przez włodarzy klubu trener Rumak zapowiadany był jako trener na lata. Lato i jesień 2012 nie była jednak udana dla poznaniaków, lecz to oni cieszyli się na koniec sezonu z wicemistrzostwa Polski.
Obecnie kibice Kolejorza mają trenerowi wiele do zarzucenia. Większość z nich chciałaby jego dymisji. Co będzie dalej z trenerem Rumakiem? Odejścia na razie nie będzie. Szkoleniowiec zostaje na pewno do końca roku. Po meczu z Zawiszą przyjdzie czas na końcowe rozliczenia.
Szpital Bułgarska 17 ponownie ma dużo wolnych łóżek. Na początku rozgrywek sztab szkoleniowy zmagał się z plagami kontuzji. Obecnie skład Kolejorza wygląda całkiem nieźle. Według mnie w Lechu za dużo mamy indywidualności. To drużyna powinna stanowić indywidualność. Indywidualność w Ekstraklasie. „Tylko” o mistrza pozostało Lechowi w tym sezonie już walczyć.