Maciej Wilusz najprawdopodobniej wystąpi w jutrzejszym meczu przeciwko Pogoni Szczecin. To dlatego, że we wtorkowym spotkaniu z Piastem Gliwice czwartą żółtą kartkę otrzymał Paulus Arajuuri.
– Jeszcze na 100% nie wiemy, jaki będzie skład, możemy tylko podejrzewać. Dziś mamy jeszcze trening i każdy musi być gotowy – zapewnia stoper Kolejorza.
Już za tydzień lechici zagrają w finale Pucharu Polski w Warszawie. Zwycięstwo jest najprostszą drogą do europejskich pucharów w przyszłym sezonie – Uważam, że nie powinniśmy rozgraniczać, który mecz jest ważniejszy. Finał Pucharu Polski jest prestiżowy. Każdy mecz, który nas czeka będzie ciężki, ale jest ważny. Na drugim froncie walczymy o PP, ale ja nie będę decydował o tym, które spotkanie jest najważniejsze.
Kolejnym rywalem poznaniaków będzie Pogoń Szczecin, która obecnie znajduje się na piątym miejscu w tabeli. W tym sezonie lechici u siebie zremisowali, a na wyjeździe wygrali – Nie zastanawiałem się nad tym, z którym przeciwnikiem gra się lepiej u siebie, a z którym na wyjeździe. To nie ma większego znaczenia. Zostało siedem meczów o wszystko. Każdy z nich jest ciężki i musimy wspiąć się na wyżyny, żeby wygrać.
Po powrocie z wypożyczenia z Korony Kielce wielu oczekiwało, że Wilusz będzie grał znacznie więcej, a póki co więcej czasu spędza na ławce rezerwowych – Niedosyt jest bardzo duży, bo przytrafiły mi się po drodze momenty, które nie powinny mieć miejsca. Wiem na co mnie stać, jeżeli jestem w formie. Wtedy każdy nabiera pewności siebie. Potoczyło się jednak jak potoczyło. Mój pobyt w Lechu jest dosyć chwiejny. Przed nami jeszcze bardzo ważna końcówka sezonu. Staram się zrobić wszystko, żeby to zmienić – zapewnia Wilusz.
– Formę buduje się poprzez regularne granie. Wtedy każdy zdobywa pewność siebie w moim przypadku tej regularności trochę brakuje. Wychodząc na boisko robię wszystko, co mogę. Każdy z nas pracuje nad sobą, nad dyspozycją. To nieustanna praca. Obrońcom potrzeba jest regularna gra. Byłem zadowolony z tego, że wracam. Może inaczej sobie to wyobrażałem. Jestem w drużynie, która ma wielkie umiejętności. Ten sezon dla wszystkich był bardzo ciężki. Ja wiem, na co Lecha Poznań stać. Entuzjazm jest cały czas.
Jak sam twierdzi, gdyby nie nadawał się do gry w piłkę, to zawodowo zająłby się czymś innym – Gdybym był mentalnie słaby, to pewnie dawno bym zrezygnował z gry. Po wypożyczeniu wróciłem, bo wiem, czego chcę. Od początku w Poznaniu wiedziałem czego chcę. Nigdy nie przejmuję się słowami polskich ekspertów.
27-letni stoper jest też przeciwnikiem dzielenia Ekstraklasy na grupę mistrzowską, jak i spadkową – Jestem przeciwnikiem tej formuły, wprowadza ona zamęt. Silne ligi mają więcej drużyn w rozgrywkach jak angielska czy hiszpańska.