Rozpędzony Kolejorz nie zwalnia tempa i pokonuje kolejnych rywali. Po wygranej 4:1 nad gdyńską Arką nastroje w poznańskim obozie zdecydowanie dopisują.
Było to piąte ligowe zwycięstwo w tym roku. Te fenomenalne wyniki sprawiły, że lechici znajdują się w ścisłej czołówce Lotto Ekstraklasy i tracą do lidera tylko jeden punkt. – Cały czas powtarzamy, że każdy kolejny mecz jest dla nas najważniejszy. Po wygranej przeciwko Lechii było duże zadowolenie, bo wygraliśmy z liderem na własnym boisku. Nasze myśli jednak odrazu po tym zwycięstwie skierowane były na pojedynek z Arką Gdynia. Od samego początku wyszliśmy bardzo skoncentrowani. Przez 90 minut dobrze współpracowaliśmy, dlatego wynik 4:1 nas zadowala – ocenia ten mecz defensor Lecha, Maciej Wilusz. – Zaczęliśmy bardzo fajnie to spotkanie, bo odrazu zaatakowaliśmy przeciwnika. Najważniejsze jest to, że stwarzamy sobie sytuacje strzeleckie. Udało się strzelić cztery gole, a mogliśmy się pokusić jeszcze o więcej – dodaje.
Spotkanie w Gdyni było pierwszym w wiosennej odsłonie, w którym obrona Kolejorza nie zachowała czystego konta. – Straciliśmy pierwszą bramkę w tym roku, lecz nie to jest kluczowe. Liczą się trzy punkty. Chcemy podtrzymać naszą passę i grać w każdym kolejnym spotkaniu o zwycięstwo – mówi Wilusz. Stoper Lecha w tym pojedynku zaliczył dodatkowo asystę przy golu Dawida Kownackiego. – Cieszę się z tego faktu. Był to ważny moment meczu, bo wygrywaliśmy 2:0, a jak wiadomo jest to wynik dość niewygodny. Podwyższenie prowadzenia pozwoliło nam na nieco swobodniejsze podejście do tego spotkania. Jeśli napastnicy dają nam obrońcom znak do zagrania długiej piłki to staramy się to robić – opisuje tę sytuację były reprezentant Polski.
Pomimo tego, że w piątkowym pojedynku nie zagrali pauzujący za kartki Tomasz Kędziora i Jan Bednarek to blok defensywny Poznaniaków wyglądał bardzo solidnie. – Cały czas ciężko pracujemy. Serie spotkań, w których nie straciliśmy bramki to efekt współpracy wszystkich zawodników. Widać, że walczymy jeden za drugiego i to cieszy. Każdy zawodnik, który wskakuje do pierwszego składu wie co ma robić. Trener dokładnie wyznaczył każdemu z osobna zadania na boisku. Jesteśmy świadomi tego co robimy, ale jest to też duża zasługa szkoleniowca, że umie nas ustawić i przygotować do kolejnego pojedynku – komentuje Wilusz. – Patrząc na rotacje w składzie, które miały miejsce przy okazji ostatnich spotkań rzeczywiście ciężko przyznać jak tak naprawdę wygląda pierwszy skład Kolejorza. Kto by nie wyszedł na boisku gra dobrze i jest odpowiednio przygotowany do walki, więc rywalizacja wpływa na nas mobilizująco – kończy swoją wypowiedź.