Poznańska Lokomotywa w środowym spotkaniu potwierdziła, że nadal jest w gazie i w Krakowie pewnie pokonała lokalną Wisłę 4:2.
Walkę o półfinał Kolejorz rozpoczął punkt o 20.30. Pierwsze minuty tego pucharowego meczu przebiegały w spokojnym tempie – żadna z drużyn nie stworzyła bramkowej okazji. Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w 13. minucie kiedy to błąd popełnił Jan Bednarek i Jasmin Burić zmuszony został do wyjścia przed pole karne. Kibice na trybunach domagali się rzutu wolnego oraz czerwonej kartki po rzekomym faulu Buricia na Pawle Brożku – na szczęście Kolejorza nic takiego się nie wydarzyło. Lechowi poszczęściło się w 2o. minucie kiedy to Boban Jović w polu karnym faulował Radosława Majewskiego. Do jedenastki podszedł Marcin Robak – i jak to ma w zwyczaju – pewnie wykorzystał tę okazję i dał Lechowi prowadzenie! Pięknie ułożył się ten drugi kwadrans dla Kolejorza – po dobrej akcji z lewej strony boiska Darko Jevtić odnalazł na wolnej pozycji Macieja Makuszewskiego, a ten z dziesięciu metrów pewnie i mocno uderzył na bramkę Łukasza Załuski i powiększył prowadzenie Lecha. Minęło 11 minut i padło kolejne trafienie dla Poznańskiej Lokomotywy! Tym razem na listę strzelców wpisał się Darko Jevtić, który po indywidualnym rajdzie płaskim strzałem pokonał Załuskę. Wisła pierwszy strzał oddała dopiero w 41. minucie, kiedy to potężnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Petar Brlek – piłka przeleciała jednak wysoko nad poprzeczką Buricia. Tuż przed przerwą Robak mógł zaliczyć drugie trafienie, jednak po doskonałym podaniu od Jevticia w sytuacji sam na sam trafił w golkipera Białej Gwiazdy. Sędzia Raczkowski doliczył jedną minutę do pierwszej części spotkania, lecz wynik nie uległ już zmianie.
Podopieczni Nenada Bjelicy niezbyt dobre rozpoczęli drugą połowę. Po błędzie defensywy – a dokładniej Bednarka – piłkę do siatki wpakował Brlek. Winą za to trafienie zdecydowanie trzeba obciążyć młodego stopera Lecha. Co jednak ważne dla sympatyków Kolejorza – w tej chwili wiślacy potrzebowali jeszcze trzech goli do tego, by wywalczyć awans do półfinału. Wisła od 57. minuty zmuszona była do gry w 10., kiedy to drugą żółtą kartę zarobił Adam Mójta. Krakowianie się rozpędzili, bo chwilę później bramkę zdobył Patryk Małecki. Piłka do siatki trafiła po dobrej akcji prawym skrzydłem, skąd to dogrywał ją w pole karne jeden z zawodników Białej Gwiazdy. Dla Lecha sytuacja robiła się co raz bardziej niebezpieczna, ponieważ prawie już roztrwoniona została zaliczka bramkowa z pierwszej części spotkania. W nadziei na uspokojenie przebiegu gry, trener Bjelica postanowił wprowadzić na plac gry Dawida Kownackiego oraz Kamila Jóźwiaka. Trzeba przyznać, że przyniosło to oczekiwany efekt, ponieważ w 82. minucie Jóźwiak popędził lewym skrzydłem i odnalazł w polu karnym Radosława Majewskiego, który z 5. metra huknął w okienko bramki Załuski. Ten gol zdecydowanie załatwił już sprawę awansu i trudno było się spodziewać, by Wisła podniosła się po tym ciosie. Krakowianie próbowali, lecz im się to nie udawało. Lechici spokojnie rozegrali końcowe minuty tego meczu i pewnie awansowali do 1/2 finału Pucharu Polski!
Wisła Kraków – Lech Poznań 2:4 (0:3)
Bramki: 51. Brlek, 66. Małecki. – 21. Robak, 28. Makuszewski, 39. Jevtić, 82. Majewski
Żółte kartki: 24. Mączyński, 27.,57 Mójta, 32. Popović, 79. Żemło, 90+2. Małecki – 56. Tetteh, 90+2. Kędziora
Czerwone kartki: 57. Mójta
Wisła Kraków: Załuska – Jović, Uryga, Żemło, Mójta – Mączyński, Popović (61.Bartosz) – Boguski (80. Drzazga), Brlek, Małecki – Brożek (70. Zachara)
Lech Poznań: Burić – Kędziora, Bednarek, Nielsen, Kadar – Tetteh, Gajos (86. Dudka) – Makuszewski, Majewski, Jevtić (68. Jóźwiak) – Robak (76. Kownacki)
Sędzia: Paweł Raczkowski