W rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym Pucharu Polski Lech Poznań przegrał w Krakowie 1:0 i pożegnał się z rozgrywkami. Bramkę w dzisiejszym spotkaniu zdobył Cwetan Genkow, który głową pokonał bramkarza „Kolejorza”. Ten gra już tylko w lidze i to jedyna szansa na awans do europejskich pucharów. Ich sytuacja i szanse na awans są jednak bardzo niskie.
Podopieczni Mariusza Rumaka mecz rozpoczęli nerwowo. Byli spięci, niedokładni, a w niewymuszonych błędach brylował Manuel Arboleda, który stwarzał bardzo duże zagrożenie pod swoją bramkę. Z czasem Lechici powoli zaczęli przejmować inicjatywę nad spotkaniem.
Bardzo dobrą okazję na pokonanie bramkarza gospodarzy miał Bartosz Ślusarski, który po jego dwójkowej akcji z Artiomem Rudnevem znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale ku rozpaczy poznańskich fanów uderzył nad bramką.
W 25. minucie rzut wolny wykonywali piłkarze Wisły Kraków, Lechici trzy razy próbowali wybijać piłkę, ale bez skutku, do piłki doszedł Gervasio Nunez, zacentrował w pole karne, gdzie bardzo dobrze główkował Cwetan Genkow, który pokonał Jasmina Buricia.
Mimo straty bramki Poznaniacy nadal przeważali na boisku. Obie drużyny popełniały sporo błędów przede wszystkim w środku pola, jednak ani jedni, ani drudzy nie potrafili wykorzystać potknięć rywali. Na pierwsze groźne uderzenie na bramkę Siergieja Pareiko zdecydował się w 38. minucie Marcin Kikut, ale jego strzał z ostrego kąta nieznacznie minął bramkę Wisły.
W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił. Lechici dłuższej utrzymywali się przy piłce, jednak nie stwarzali sobie sytuacji, nie mówiąc już o jakichkolwiek strzałach na bramkę „Białej Gwiazdy”. W 59. minucie na bramkę gospodarzy uderzał zza pola karnego Semir Stilić, ale jego próba została zablokowana.
Kibice, którzy pojawili się we wtorkowe popołudnie na Reymonta oglądali nieciekawe spotkanie. Obie drużyny nie prezentowały umiejętności piłkarski, a na boisku przeważała walka i ostre zagrania, po których arbiter często przerywał grę.
Podopieczni Michała Probierza nie mogli liczyć nawet na grę z kontrataku, ponieważ Lechici niechętnie włączali się większą grupą w akcje ofensywne zespołu. Piłkarze mieli problemy z zagraniami do partnerów, którzy niezbyt ochoczo pokazywali się na czystych pozycjach.
Czas nieubłagalnie upływał, a piłkarze zespołu ze stolicy Wielkopolski wciąż mieli dwie bramki straty. Lechici w ostatnich dziesięciu minutach rozpaczliwie rzucili się do ataków. W 85. minucie po centrze w szesnastkę Wisły Semira Stilicia głową uderzył Marcin Kamiński, a futbolówka obiła się od spojenia słupka z poprzeczką.
Chwile później dośrodkowanie Bośniaka znów zrobili sporo zamieszania pod bramką gospodarzy. Bisko umieszczenia piłki w siatce był Artiom Rudnev, ale nie trafił nawet w piłkę. W doliczonym czasie gry w słupek trafił jeszcze Bartosz Ślusarski, ale nadal futbolówka nie chciała wpaść do siatki. Lechici przegrali niestety 1:0 i przegrali trzeci mecz z rzędu.
WISŁA KRAKÓW – LECH POZNAŃ 1:0
BRAMKI: `25 Genkow
Żółta kartka: Biton, Melikson – Djurdjević
WISŁA: Pareiko – Jaliens (10. Jovanović), Chavez, Bunoza, Paljić – Wilk, Nunez – Iliev (66. Biton), Melikson (79. Brud), Kirm – Genkow
LECH: Burić – Kikut, Kamiński, Arboleda, Henriquez – Możdżeń (61. Wojtkowiak), Murawski (51. Stilić), Djurdjević (82. Injac), Kriwiec – Rudnev, Ślusarski