Odpalanie petard i rac może skutkować wydaniem decyzji o czasowym zamknięciu trybuny lub nawet stadionu – tłumaczy wojewoda Piotr Florek, grożąc, że kolejne takie wydarzenia mogą skutkować zamknięciem Stadionu Miejskiego w Poznaniu.
Podczas meczu Lecha Poznań z Ruchem Chorzów kibice Lecha zaprezentowali oprawę, której towarzyszyły wybuchy petard. W związku z nasilającą się w ostatnim czasie liczbą podobnych incydentów wojewoda Wielkopolski zorganizował dzisiaj posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, na które wojewoda zaprosił m.in. przedstawicieli poznańskiego magistratu, klubów sportowych, Wojewódzkiego Związku Piłki Nożnej, firm ochroniarskich, PKP. Wszyscy oni znajdą się w składzie zespołu interdyscyplinarnego ds. imprez masowych.
– Równie ważne jak emocje sportowe jest bezpieczeństwo wszystkich kibiców. Ostatnie incydenty na trybunach Stadionu Miejskiego przy ul. Bułgarskiej, czyli użycie materiałów pirotechnicznych pod „sektorówką”, muszą zostać wyeliminowane – mówił w trakcie spotkania Florek.
Wojewoda zagroził, że powtarzające się na stadionie odpalanie pirotechniki może skutkować zamknięciem stadionu. Do takiej sytuacji doszło już w maju 2011 roku, gdy po meczu Pucharu Polski pomiędzy Lechem i Legią, który odbył się w Bydgoszczy wojewoda zamknął stadion na spotkanie z Górnikiem Zabrze.