– Nie mamy obaw przed meczem z GKS-em, ale musimy ich szanować. Strzelili ostatnio pięć bramek po stałych fragmentach gry, mają Kosowskiego, który gra fajne piłki do swoich partnerów. Myślimy, że to będzie ciekawy mecz – uważa Grzegorz Wojtkowiak, kapitan Lecha.
Uraz Manuela Arboledy spowodował, że sztab szkoleniowy „Kolejorza” ma zagwozdkę. W formacji defensywnej do obsadzenia są cztery pozycje, a w kadrze Lecha jest… pięciu zawodników. – Wcześniejsze mecze pokazały, że mogę zagrać także na środku obrony. W kadrze dużo grałem na tej pozycji i dobrze mi się tam występuje, choć w klubie prawa strona jest mi bliższa. Nie mam problemu, żeby zagrać gdziekolwiek – podkreśla „Dyzio”.
Po przerwie na reprezentację, piłkarze Lecha swój ligowy mecz grają w najpóźniejszym możliwym terminie. – Ten termin jest odpowiedni. Inni piłkarze grają w piątek, więc ten czas na powrót mają skrócony. To, że gramy trochę później ułożyło się dla nas dobrze – ocenia kapitan Lecha.
Rywalem lidera Ekstraklasy będzie groźny GKS Bełchatów, który w ostatniej kolejce rozgromił beniaminka ligi, Podbeskidzie. – Siłę tej drużyny stanowi kolektyw. Mają doświadczonych piłkarzy, którzy grali w dobrych drużynach, podpartych młodością. Widać, że grają fajną piłkę, mimo tego, że nie potrafią utrzymać się dłużej przy piłce. Ich siłą jest także siła ofensywna – Żewłakow i Nowak – będziemy musieli na nich uważać – zdradza Wojtkowiak.