– Nie zdobywamy punktów, a co więcej bramek. To najbardziej boli, ale nie składamy broni. Musimy walczyć, jeśli teraz byśmy się położyli, to widniałoby przed nami widmo spadku w tym sezonie, ale miejmy nadzieję, że przełamiemy się u siebie, bo jak nie tu to gdzie – zastanawia się Hubert Wołąkiewicz.
Obrońca Lecha Poznań zwraca uwagę na kolejna już w tym sezonie długą passę nieskuteczności. – Poprzednią mieliśmy w tamtej rundzie, wtedy nie trafiliśmy przez pięć spotkań. Teraz to się powtarza. To nasza największa bolączka – zaznacza Wołąkiewicz. – Sytuacje stwarzamy sobie w każdym meczu, to jest na plus. Potrzebujemy więcej koncentracji, spokoju, wiary w siebie, żeby strzelić pierwszą bramkę i na pewno się przełamiemy. Śląsk to niewygodny przeciwnik, bo nie gra rewelacyjnie, ale strzela dużo bramek – dodaje.
Poprzednio, gdy Lechowi udało się przełamać, uczynił to w spotkaniu z ŁKS-em Łódź, a później poszedł za ciosem w meczu z Zagłębiem. W tych dwóch meczach zdobyli aż siedem bramek. – Życzyłbym sobie tego, żebyśmy przełamali się nie jedną, a dwoma, trzema bramkami. Wtedy na pewno wróciłaby wiara w siebie, swoje umiejętności, pewnie byłoby nam łatwiej – podkreśla „Żaba”.
Zdaniem obrońcy „Kolejorza” zdobycie jeden bramki pomoże Lechowi odblokować się, uwierzyć w siebie i w końcu zwyciężyć. – Ja wierzę, że tylko tego potrzeba. W meczu pucharowym z Wisłą mieliśmy kilka sytuacji. Powinniśmy, choć jedną wykorzystać, wtedy inaczej by się to potoczyło. Na pewno w takich meczach jak ze Śląskiem jedną musimy wykorzystać – zakończył Wołąkiewicz.