– Możemy mówić o Chazarze w kategorii silniejszego albo słabszego zespołu od Żetysu, ale wszystko zweryfikuje boisko. Jedziemy do Azerbejdżanu po dobry rezultat, który pozwoli u siebie zagrać ze spokojem – mówi przed meczem w europejskich pucharach Hubert Wołąkiewicz.
Obrońca Lecha nie pamięta poprzedniego dwumeczu pomiędzy tymi dwiema drużynami. – Nie było mnie wtedy w Poznaniu. Wiem, że Lech wygrał u siebie wysoko. Życzyłbym sobie podobnego rezultatu w jednym z najbliższych meczów – zaznacza „Żaba”.
Utartą pucharową maksymą jest zdobycie bramki na wyjeździe, która może postawić gospodarza pierwszego meczu w bardzo trudnej sytuacji. – Strzelenie bramki na wyjeździe jest bardzo ważne. Z takim zamiarem lecimy do Azerbejdżanu – podkreśla Wołąkiewicz. – Swoją wyższość chcemy udowodnić przy Bułgarskiej – dodaje.
Jego zdaniem w grze Lecha jest jeszcze wiele do poprawy, a ostatni mecz pokazał kilka mankamentów. – Straciliśmy bramkę, za którą odpowiada defensywa. Wierzę, że wyciągniemy z tego wnioski i nie popełnili takich błędów – zauważa piłkarz.
W przeciągu ostatniego tygodnia piłkarze Lecha pokonali już blisko 15 tys. mm. – To na pewno już teraz najdłuższa pucharowa przygoda, bo mecze gramy bardzo daleko. Chciałbym jednak dalej grać, wygrywać i awansować dalej. Lata lecą, a każdy zakłada sobie jakieś cele. Każdy chce się rozwijać i zasmakować europejskiej piłki, bo to nie to samo co liga – kończy.