Dzisiaj kontrakt z Lechem podpisał Hubert Wołąkiewicz. – Temu klubowi najbardziej na mnie zależało – mówi zawodnik w rozmowie z portalem 2×45.com.pl. Obrońca Lechii podkreśla, że odniósł wrażenie, że jego obecny klub nie był zainteresowany przedłużeniem kontraktu.
Podpisał Pan kontrakt z Lechem i… nikogo to nie dziwi. Taki scenariusz wydawał się bardzo prawdopodobny od dłuższego czasu.
Hubert Wołąkiewicz: – No tak, zaskoczenia nie ma. Media już od dawna spekulowały o tym transferze. Rozważałem jeszcze kilka innych ofert, ale najbardziej konkretna była ta z Poznania. Po niepowodzeniu w negocjacjach z Lechią postanowiłem więc przejść do „Kolejorza”.
Może Pan zdradzić, skąd było tych „kilka innych ofert”?
– Nie ukrywam, że poza Lechem mocno starały się o mnie oba kluby z Warszawy: Polonia i Legia. Miałem również sygnały z zagranicy. W grę wchodziły kluby austriackie i belgijskie, ale na razie wyjazd z Polski mnie nie interesował. Chcę jeszcze pograć w kraju, rozwinąć się jako piłkarz i może potem wyjechać do innej ligi.
Kiedy ostatecznie zdecydował się Pan na Lecha? Dopiero teraz, czy wszystko było jasne wcześniej?
– Dopiero teraz, tak to wszystko wyszło w ostatnich dniach. Sporo się wahałem. Czekałem jeszcze na ofertę z Gdańska. Działacze mieli ją przedstawić, ale tego nie zrobili, dlatego skorzystałem z propozycji Lecha. Temu klubowi najbardziej na mnie zależało.
To Lechia zrobiła co mogła, żeby Pana zatrzymać, czy jednak nie do końca?
– Powiem szczerze, że nie mam wrażenia, aby Lechia zrobiła wszystko dla mojej dalszej gry w Gdańsku. Widocznie taka jest polityka klubu, nie wnikam w to. Mam nadzieję, że prezesi znajdą na moje miejsce lepszego zawodnika, który coś wniesie do drużyny. Szkoda trochę rozstania, bo dużo zdrowia zostawiłem dla tego klubu. Nadal będę mu kibicował i zawsze będzie zajmował ważne miejsce w moim sercu. Wiadomo jaki jest zawód piłkarza. Może kiedyś tutaj wrócę. Na pewno tego nie wykluczam.
Kontrakt obowiązuje od lipca, ale jest szansa, że trafi Pan do Lecha już zimą. Co by Pan wolał: pograć jeszcze w Gdańsku i oswajać się z myślą o występach w Lechu, czy już teraz zawitać na Bułgarską?
– Sądzę, że pan też doskonale zna tę zasadę, że jeśli zawodnik podpisuje umowę z inną drużyną z półrocznym wyprzedzeniem, to często jest odsuwany do rezerw. Nie chciałbym przeżywać czegoś takiego, więc wolałbym już zimą przejść do Lecha. Jeśli się nie uda i zostanę w Gdańsku, będę robił co w mojej mocy, żeby dalej grać i zająć jak najlepsze miejsce z Lechią na koniec sezonu.
W przypadku pozostania w Lechii groźba gry w Młodej Ekstraklasie jest realna? W Śląsku za kadencji Ryszarda Tarasiewicza sprawa zawsze była jasna. A tutaj?
– Wprost nikt mi nie powiedział, że jak w styczniu podpiszę kontrakt z kimś innym, to wyląduję w drugim zespole. Działacze być może jeszcze nadal nie wiedzą, że w poniedziałek związałem się z Lechem. Dopiero teraz sprawa wyszła na światło dzienne. Sądzę, że w ciągu tygodnia wszystko się wyjaśni i będę miał jasność, czy zaczynam treningi w Gdańsku, czy w Poznaniu.
Konsultował Pan ten transfer z bliskimi, znajomymi, zaprzyjaźnionymi trenerami? Czy raczej zdał się na siebie?
– Trochę rozmów z różnymi osobami odbyłem. Część znajomych namawiała mnie na Legię, część na Polonię. Mam też rodzinę pod Poznaniem, a żona pochodzi z Wronek, więc jeszcze inni polecali Lecha. Wybrałem ten ostatni wariant, bo dało się odczuć, że bardzo mnie tam chcą.
Ale chcą Pana szefowie klubu, czy również trener Jose Maria Bakero? Rozmawiał Pan z nim?
– Z tego, co wiem, hiszpański szkoleniowiec tworząc listę piłkarzy, których pragnąłby pozyskać, umieścił moje nazwisko w pierwszej trójce. To był kolejny bodziec do zaakceptowania propozycji Lecha. Cieszy to, że nie tylko działacze, ale również trener Bakero widzi mnie w „Kolejorzu”.
źródło: http://www.2×45.com.pl/aktualnosci/2091/wolakiewicz-lechia-nie-zrobila-wszyskiego-zeby-mnie-zatrzymac/