Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami pomeczowymi zawodników obu drużyn. Poniżej komentarze Mateusza Stępińskiego z Widzewa Łódź, a także Ivana Djurdjevicia, Mateusza Możdżenia i Bartosza Ślusarskiego z „Kolejorza”.
Mateusz Stępiński (Widzew Łódź): -Nikt z nas nie spodziewał się takiego wyniku, ale teraz tego już nie odwrócimy. Musimy się z tym pogodzić, a w następnym meczu wyjdzie charakter zespołu. Zobaczymy jak się podniesiemy i zagramy w kolejnym meczu. Uważam, że w pierwszej połowie graliśmy dobre spotkanie, nie wiem co się stało w drugiej Graliśmy słabiej, padła piękna bramka na 1:0, później indywidualne błędu. Od oceny spotkania jest trener, on widział to z boku i na pewno lepiej to oceni. Po pierwszej bramce mieliśmy swoje sytuacje, a gdyby je wykorzystać, to moglibyśmy powalczyć o zwycięstwo. Mogło to pójść w dwie strony, ale Lech zdecydowanie ten mecz przechylił na swoją korzyść.
Ivan Djurdjević (Lech Poznań): –W pierwszej połowie brakowało nam tylko bramki. Graliśmy wysoko, wychodziliśmy pressingiem i utrudniliśmy grę Widzewowi. W drugiej udało się zdobyć gola, po nim już wszystko poszło jak należy. Mówimy wszyscy o Legii, ale my musimy robić swoje. On ma swoje zmartwienia, a my myślmy o naszych meczach. Za tydzień gramy ważne spotkanie z Legią, ale później są jeszcze trzy równie ważny spotkania.
Mateusz Możdżeń (Lech Poznań): – To był podobny meczu do tego z Piastem, gdzie do przerwy był remis, a po przerwie zdobyliśmy cztery bramki. Mało kto spodziewał się, że to będzie tak łatwy mecz z perspektywy czasu. Dziewczyna napisała mi przed meczem, żebym dla niej strzelił i to zrobiłem. Był plan żeby grać nawet bezpośrednio do mnie, bo Widzew nie obstawiał wcześniej ten pozycji przed polem karnym, ale byłem kryty. Często zdarza się, że piłka trafia przed pole karne, ja tam czekałem i fajnie, że udało się strzelić, do tego nie wiem czy to można zaliczyć jako asystę do Kaspera. To fajne uczucie, piłka w końcu ma cieszyć W niepamięć poszła seria meczów bez zwycięstwa u siebie. Ważna teraz jest forma na wyjeździe, bo kolejny mecz gramy na wyjeździe. Mecz nie jest równy meczowi. Jeśli dzisiaj zagraliśmy fajny, nie znaczy, że tak będzie za tydzień. Spokojnie, bez hurraoptymizmu. Raz jest się na wozie, a raz pod wozem.
Bartosz Ślusarski (Lech Poznań): – Mogło być więcej goli, ale nie można być wybrednym. Zabierałem się na złą nogę, uderzałem za słabo. Jestem jednak zadowolony, bo już przed wejściem byłem naładowany, chciałem zdobyć gola i wygrać. Taki był cel i szarpałem od przodu, szukałem strzałów Wiedziałem, że musimy wygrać, w przerwie mobilizowaliśmy się. Na początku oddałem strzały, one były bodźcem dla drużyny. Wiedzieliśmy, że musimy jechać dalej i grać swoje. Nie jest istotne, kto strzela, ale już pod koniec meczu, gdy wynik był pewny byłem trochę egoistą. Mogłem jednak sobie na to pozwolić.