Podopiecznym Mariusza Rumaka spotkanie z Zagłębie ułożyło się idealnie. Wydawało się, że szybko zdobyta bramka otworzy worek z bramkami, a wystraszeni gospodarze nie będą potrafili dojść do głosu. Z upływem kolejnych minut ich przewaga rosła, a Ci spotkanie zdominowali po czerwonej kartce dla Kebby Ceesaya. Lech ostatecznie wygrał 1:0 i przynajmniej do poniedziałku będzie liderem Ekstraklasy.
Spotkanie bardzo dobrze zaczęło się dla Lecha Poznań. W 5. minucie meczu gola dla gości zdobył Vojo Ubiparip. Serb przejął piłkę przed polem karnym Zagłębia i zdecydował się na strzał z dystansu, który wylądował w siatce. „Kolejorz” przeważał i miał kolejną okazję do zdobycia bramki. Po bardzo dobrej akcji w sytuacji strzeleckiej znalazł się Hubert Wołąkiewicz, ale bardzo dobre interweniował Michał Gliwa.
Lech długo budował swoje akcje, grał konsekwentnie. Z kolei Zagłębie nie potrafiło otrząsnąć się po straconej bramce. Z upływem czasu mecz jednak się wyrównał i do swoich sytuacji powoli zaczął dochodzić zespół Pavla Hapala. Okazje na doprowadzenie do wyrównania mieli Papadopulos i Pawłowski, ale ich strzały były dalekie od ideału. Po drugiej stronie boiska było równie ciekawie. Z rzutu wolnego mocno uderzał Trałka, a jego strzał nieznacznie minął bramkę. Szansę na pokazanie swoich umiejętności miał również Jasmin Burić, który w 39. minucie ręką wybijał piłkę po mocnej centrze Pawłowskiego.
Po przerwie niewiele się zmieniło. Obie drużyn grały otwarte i wyrównane spotkanie. To jednak Zagłębie było bliżej wyrównania, niż Lech podwyższenia prowadzenia. Gości w drugiej połowie w krótkim odstępie czasu swoimi interwencjami od straty bramki ratował Burić. Wpierw uprzedził dochodzącego do bardzo dobrej sytuacji Papadopulosa, a chwilę później zachował się świetnie przy niepozornym strzale Pawłowskiego.
Im bliżej było końcowego gwizdka sędziego, tym groźniej było pod bramką Lecha. W 70. Minucie w pole karne gości wpadł Jeż, podał do Papadopulosa, a ten w ostatniej chwili został zablokowany przez Kamińskiego. Po zmianie stron spotkanie mocno się komplikowało. Za faul na Pawłowskim drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną został ukarany Kebba Ceesay i przez blisko 20 minut gospodarze grali w przewadze jednego zawodnika.
Zagłębie od tego momentu już całkowicie zdominowało spotkanie. I stwarzało kolejne sytuacje bramkowe. Okazje na zdobycie gola mieli m.in. Papadopulos i Banaś i tylko szczęście uchroniło Lechitów od straty bramki przy ich strzałach. Stare piłkarskie przysłowie mówi, że najlepszą obroną jest atak. I tego próbowali podopieczni Mariusza Rumaka. Po jednym z nich rzut wolny na bramkę mógł zamienić Trałka, ale Gliwa szczęśliwie piąstkował na korner.
ZAGŁĘBIE LUBIN – LECH POZNAŃ
BRAMKI: `5 Ubiparip
Żółte kartki: Ceesay, Trałka, Arboleda
Czerwona kartka: Ceesay (za drugą żółtą)
ZAGŁĘBIE: Gliwa – Costa, Rymaniak, Banaś, Vidanov – Bilek (83. Wilczek), Rakowski (32. Woźniak) – Pawłowski, Jeż, Małkowski (67. Abwo) – Papadopulos
LECH: Burić – Ceesay, Arboleda, Kamiński, Wołąkiewicz (81. Wilk) – Murawski, Trałka, Drewniak (65. Reiss) – Ubiparip, Ślusarski (60. Tonew), Lovrencics.
Sędzia: Paweł Raczkowski
Widzów: 10512 (1000 z Poznania)