– Dzisiaj mamy wtorek, 7 maja, dokładnie dwa lata temu… – zaczął majestatycznie swój briefing prasowy Piotr Florek. Tak „Panie Wojewodo”, dokładnie pamiętamy, co Pan dwa lata temu.
Zaczął z grubej rury i zamknął cały stadion. 7 maja 2011 roku ogłosił zamknięcie Stadionu Miejskiego w Poznaniu, zarzucając brak bezpieczeństwa na obiekcie w związku z zajściami, do których doszło podczas finału Pucharu Polski w Bydgoszczy. Później zamknął Kocioł na spotkanie z Polonią Warszawa. Teraz Kocioł został oszczędzony, ale oberwało się gościom, którzy piątkowego meczu nie obejrzą. To była już trzecia interwencja.
Najbardziej w tej sytuacji szkoda właśnie kibiców Widzewa, którzy kolejny raz w tym sezonie nie zobaczą meczu swojej drużyny. Nie zobaczyli również meczu w Krakowie, po tym jak narozrabiała tam Legia Warszawa. Teraz odpokutowują za Wisłę Kraków. Po prostu kolejny wojewoda chciał zaakcentować im swoją obecność. I udało mu się.
Zresztą nie tylko im. Kiedyś tak naprawdę wojewoda ze sportem miał tyle wspólnego, że mógł się nim interesować albo nie. Dzisiaj to jednak bardzo ważne postacie dla współczesnego futbolu. W przypadku innych dyscyplin nie zdarzyły się do tej pory takie restrykcje w stosunku do kibiców. No, ale też inne sporty nie są tak medialne.
Można powiedzieć, że wojewoda wielkopolski chciał zasłynąć i wypłynąć na szersze wody, bo gdyby ponad dwa lata temu zapytać trochę bardziej zaangażowanego kibica o nazwisko wojewody z naszego regionu, to mało, kto byłby wstanie poprawnie odpowiedzieć na to pytanie. Ta sytuacja jednak się zmieniła.
Wojewodowie grożą kibicem palcem, zapowiadają zamknięcia trybun, stadionów. Zamykamy i zastrzegamy, że jeśli „coś”, to my o sobie przypomnimy. I raz na jakiś czas przypominają. Ot, taka kampania polityczna na stadionach. Pytanie, czy wizerunkowo wypadają w nich dobrze, to jedna kwestia. Drugą jest natomiast fakt wyboru tych osób na stanowisko wojewody. Przecież nie obywatele za to odpowiadają, bo gdyby tak było, to po jednej kadencji poznalibyśmy nowego wojewodę. No, ale to wyższa szkoła wtajemniczenia.
A kibice? Mogą tylko przypominać hasła sprzed dwóch lat.
„Zamykając stadiony, nie zamkniecie nam ust”.