Mariusz Rumak sobotni mecz Lecha z Jagiellonią określił mianem rywalizacji dwóch zespołów, które mają nóż na gardle. Trudno z taką opinią się nie zgodzić. W stolicy Podlasia spotkają się jutro dwie najgorsze drużyny wiosny. Żadna z nich nie wygrała żadnego spotkania.
W barwach Lecha Poznań nie zagrają na pewno pauzujący za kartki Mateusz Możdżeń i Manuel Arboleda oraz kontuzjowany Aleksandar Tonew. Pod znakiem zapytania stoi występ Huberta Wołąkiewicz, który trenuje w specjalnej masce, która chroni złamany przed tygodniem nos.
Tomasz Hajto ma problemy przede wszystkim w formacjach ofensywnych. Nie wiadomo czy w spotkaniu z Lechem będzie mógł wystąpić Grzegorz Rasiak, który miał zbity mięsień brzuchaty łydki. Kontuzji po spotkaniu z Polonią nabawił się Nika Dżalamidze. Opiekun Jagiellonii nie będzie mógł skorzystać z Dawida Plizgi, który dopiero w przyszłym tygodniu wróci do treningów.
Jagiellonia Białystok i Lech Poznań w sobotę będą mieli okazje do przełamania i dość znaczącego podniesienia swojego morale po zaledwie jednym remisie w przypadku tych dwóch drużyn, jaki zanotowały wiosną. Jagiellonia w poniedziałek przegrała aż 1:4 z Polonią Warszawa. Lech zremisował 0:0 w Krakowie z Wisłą.
Dotychczas w rywalizacji Lecha z Jagą lepiej wypadali Ci pierwsi. Wygrywali aż 13 z 17 meczów, 3 razy wygrali jutrzejsi gospodarze, a raz padł remis. „Kolejorz” lubi strzelać Jagiellonii, które w meczach ligowych zdobył 43 gole, a stracił 13. W Białymstoku Lech wygrywał 4 razy, 3 razy przegrywał, raz remisował.
Początek meczu o 18:00.