Piłkarze Lecha potyczek w poprzednim sezonie z Zagłębiem Lubin nie wspominają dobrze. W dwóch meczach z „Miedziowymi” nie zdobyli żadnego punktu, być może decydującego w walce o europejskie puchary. Teraz jednak po zwycięstwie z ŁKS-em pełni nadziei udali się do Lubina, z którego, jak zapowiadają, chcę przywieźć tylko i wyłącznie trzy punkty.
Lechici udanie zainaugurowali nowy sezon. W pierwszym spotkaniu zdobyli pięć bramek i szybko objęli prowadzenie w T-Mobile Ekstraklasie. Trudno jednak wyrokować, jak bardzo wymierny jest to wynik. Kibice „Kolejorza” zastanawiać się mogą, czy to podopieczni Jose Mari Bakero zagrali tak dobrze, czy to ŁKS był słabym zespołem. Wszystko zweryfikować powinien mecz z Zagłębiem Lubin.
Na ten mecz trener Lecha zabrał tę samą osiemnastkę, która znalazła się w protokole meczowym pierwszego pojedynku. W Poznaniu pozostał Wojciech Golla, który w Bełchatowie zwycięstwo swoich kolegów oglądał z trybun. Szkoleniowiec „Kolejorza” nie zapowiadała wielu zmian w drużynie i też nie należy się ich spodziewać. Wiele wskazuje na to, że Lech zagra w takim samym ustawieniu, które do gry z ŁKS-em desygnował Jose Mari Bakero. W pamięci jednak pozostaje ciągła rotacja z poprzedniego sezonu i nawet jeśli trener zapowiada jej zmniejszenie, to trudno w to uwierzyć…
Wielka niewiadomą jest drużyna Zagłębia. Przed tygodniem odwołano jej mecz z Legią z powodów obfitych opadów deszczu. Wynik gier kontrolnych w żaden sposób nie weryfikują poziomu przygotowania piłkarzy Jana Urbana do nowego sezonu. W tych, o czym należy wspomnieć, Zagłębie spotkało się z Lechem, a tamten mecz przegrała po bramce Drygasa.
Początek spotkania już jutro o godz. 20:30. Transmisja na Canal+ Sport.