W świąteczny poniedziałek Lech Poznań zagra w Kielcach z miejscową Koroną, a stawką tego meczu jest włączenie się do bezpośredniej czołówki. W przypadku zwycięstwa podopieczni Mariusza Rumaka wyprzedzą swojego rywala, a więc Koronę, i zrównają się punktami z Polonią Warszawa, która zajmuje czwarte miejsce w lidze.
Sztab szkoleniowy Lecha nie może w tym meczu liczyć na Siergieja Kriwca i Manuela Arboleda. Obaj są kontuzjowani. Do zdrowia powracają Semir Stilić i Grzegorz Wojtkowiak. Poza nimi wszyscy zawodnicy są zdrowi. Mariusz Rumak ma dość duże pole manewru przed starciem w Kielcach.
Z kolei Leszek Ojrzyński nie będzie mógł skorzystać z usług Jacka Kiełba, który ze względu na zapis w umowie wypożyczenia do Korony nie może zagrać przeciwko swojej drużynie. Ponadto na drobny uraz narzeka Aleksandar Vuković, jednak jego występ nie jest zagrożony.
Lech do spotkania z Koroną podchodzi po trzech zwycięstwach z rzędu. Ostatni raz taka passa Poznaniakom przytrafiła się dwa lata temu, gdy zmierzali po tytuł mistrzowski. Po zdobyciu dziewięciu punktów „Kolejorz” dość niespodziewanie włączył się do walki o europejskie puchary, choć jego szanse już dawno przekreślano.
Korona Kielce bardzo dobrze zaczęła rundę wiosenną. Po sześciu meczach bez porażki, z których aż pięć zawodnicy z Kielc wygrali, przegrali z Górnikiem Zabrze 0:2, komplikując swoją sytuację w przypadku walki o Ligę Europy.
Oba zespoły spotkały się ze sobą w październiku i wtedy lepszy był Lech, który wygrał 1:0 po trafieniu Grzegorza Wojtkowiaka. „Kolejorz” tylko raz przegrał w ligowym starciu w Kielcach, w 2007 roku, jednak mecze tam najczęściej kończyły się podziałem punktów. Tak było poprzednio, gdy kibice nie oglądali nawet bramek.
Początek meczu w poniedziałek o 18:30.