Dzisiaj Lech stanie przed szansą rehabilitacji po dwóch porażkach, które przydarzyły się w ostatnich kolejkach. Zadanie jednak nie będzie łatwe, bo do Poznania przyjeżdża Jagiellonia Białystok, która jest aktualnie wiceliderem T-Mobile Ekstraklasy. Ponadto poza rywalizacją tych dwóch klubów kibiców pasjonować będzie pojedynek Rudneva z Frankowskim, którzy są na czele klasyfikacji strzelców.
Kibice „Kolejorza” powinni jednak z optymizmem patrzeć na to spotkanie. Jagiellonia osiem razy grała przy Bułgarskiej i wszystkie te mecze przegrała, nie zdobyła nawet jednego punktu. Białostocczanie zdobyli w Poznaniu jedną bramkę, a stracili aż dwadzieścia jeden.
Wieczorem na Stadionie Miejskim pojawią się w prawie najsilniejszym składzie, choć trener Czesław Michniewicz nie ukrywa, że spore problemy ma z formacjami obronnymi. Defensywa w tym sezonie nie sprawuje się najlepiej i w każdym meczu traci bramki. Poza tym po sprzedaży Grzegorza Sandomierskiego do Belgii, podstawowy od tego czasu bramkarz, Jakub Słowik, doznał poważnej kontuzji i w Poznaniu zagra Krzysztof Baran.
Sytuacja w Lechu także uległa poprawie. Mimo iż sztab szkoleniowy ma spory ból głowy z zestawieniem formacji defensywnej i z kadry na mecz z Jagiellonią wypadł Ivan Djurdjević, to ma on do dyspozycji Marciano Brumę, Grzegorza Wojtkowiaka, Huberta Wołąkiewicza, a do osiemnastki meczowej wrócił Luis Henriquez. W pełni zdrowia powinni być również Rafał Murawski, który zagrał w drugiej połowie meczu z Wisłą oraz Mateusz Możdżeń, który ostatni mecz oglądał z perspektywy ławki rezerwowych.
Gra na Stadionie Miejskim toczyć się będzie przede wszystkim o pozycję w tabeli, bowiem ewentualna porażka może spowodować nagły spadek na zdecydowanie niższe miejsca. Z kolei zwycięstwa jest gwarancją awansu na fotel wicelidera i być może powrót na pierwsze miejsce. Teraz jednak dla graczy Jose Mari Bakero kluczowe powinno być pilnowanie czołowych lokat, a także powrót do dyspozycji z pierwszych spotkań sezonu.
Początek mecz o godz. 20:30. Transmisja Canal+ Sport.