Drużyna Wiary Lecha przegrała po meczu pełnym zwrotów z Lubońskim KS 4:5. Mimo wypracowanej przewagi w pierwszej połowie, nie udało się doprowadzić zadowalającego wyniku do końca. Przesądziły o tym przede wszystkim błędy młodego Kaczmarka, który wpuszczając pięć bramek na pewno nie zapomni tego spotkania. Z drużyny DWL pochwalić trzeba przede wszystkim Smurę, który dwukrotnie z dystansu pokonał golkipera gości.
Początek należał do Drużyny Kiboli, którzy po serii meczów wyjazdowych, w końcu wyszli na boisko jako gospodarze. Podopieczni trenera Kustonia parli do przodu nie oglądając się na przeciwnika. Przykładem może być strzał zza pola karnego Smury w 13. minucie, albo stykowa sytuacja Piotra Makowskiego, któremu sprzed nosa piłkę wybił obrońca Lubońskiego.
W 30. minucie wszyscy zgromadzeni na boisku przy ulicy Gdańskiej chwycili się za głowy. Swój kunszt strzelecki kolejny raz zaprezentował Smura. Pomocnik DWL najpierw uwolnił się od obrońcy w środkowej części boiska, by później, mając możliwość podania do lepiej ustawionego kolegi, zdecydował się na strzał z 35. metrów. Strzał nie byle jaki. Piłka poleciała za kołnierz bramkarza gości.
Nie wszyscy zdążyli się jeszcze nadziwić bramką, a już było 2:0. Piotr Makowski podał na wolne pole do Kuznowicza, a ten mając minimalnie ostrzejszy kąt i tylko bramkarza przed sobą, uderzył z „bambra” i wpakował piłkę do siatki.
W 45. minucie gościom udało się zdobyć bramkę kontaktową. Trzeba przyznać, że co jeden gol, to piękniejszy. Pomocnik Lubońskiego z 30. metrów huknął na bramkę Kaczmarka, a piłka po długim rogu „zebrała pajęczynkę”.
Kibole schodzili do szatni w gorszych nastrojach, jednak korzystny wynik dalej należał do nich. To, co miało zdarzyć się po przerwie na długo pozostanie w głowach zawodników DWL. Początek drugiej połowy był trochę mniej agresywny ze strony gospodarzy. Podopieczni trenera Kustonia nie parli tak do przodu, jak miało to miejsce jeszcze 45 minut temu.
Nie przeszkodziło to jednak Smurze w powtórzeniu strzału z pierwszej połowy. Kolejny raz pomocnik DWL będąc na środku boiska zdecydował się lobować bramkarza i… udało mu się. Raz w meczu to wyczyn, ale dwukrotnie pokonać tak bramkarza to po prostu magia. Zgadzali się z tym zgromadzeni kibice, którzy kręcili głową z niedowierzaniem.
W 65. minucie goście znów strzelili bramkę, która dawała im nadzieję na wywiezienie chociaż jednego punktu z trudnego terenu. Smuniewski stracił piłkę i zawodnik Lubońskiego widząc wysuniętego Kaczmarka przelobował go.
Kolejne 7 minut to koncert gości. Zdołali jeszcze strzelić Drużynie Kiboli dwie bramki. Z bezpiecznego 3:1, zrobiło się 3:4. Tracąc czwartego gola zawodnikom trudno było otrząsnąć się z tego wszystkiego, co działo się podczas meczu okręgówki.
Podpowiedzi trenera i zmiany, które przeprowadził okazały się dobrym wyborem. Wprowadzony w 57. minucie Górczak, niecałe dwadzieścia minut od wejścia wpisał się na listę strzelców. Będąc na 16 metrze uderzył futbolówkę po długim rogu.
Euforia za długo nie trwała. W 76. minucie Kaczmarek źle ocenił odległość do napastnika Lubońskiego i zamiast utrudnić mu zadanie przy strzale, niestety ułatwił mu uderzenie.
Do końca meczu DWL starała się wywalczyć chociaż jeden punkt z tego spotkania. Ta sztuka nie udała się, chociaż kilka razy było blisko. Obie drużyny kończyły mecz o jednego zawodnika mniej.
K.K.S Wiara Lecha – Luboński KS 4:5
Bramki: 30′, 59′ Smura; 36′ Kuznowicz, 74′ Górczak
Żółte kartki: Pawlaczyk, Smura, J. Makowski, Adamski
Czerwone kartki: Smura; przeciwnik
DWL: Kaczmarek – Sł. Makowski, J. Makowski (81. Adamski), Smuniewski, Kwaśnik – Wojciechowski, Pawlaczyk – Kuznowicz (57. Górczak), Smura, Surowiec (57. Niedźwiedzki) – P. Makowski (75. St. Makowski)