Półfinałowe spotkanie przeciwko szczecińskiej Pogoni było kolejnym pojedynkiem w tym roku, w którym to Kolejorz nie dał szans swoim rywalom. We wczorajszej pucharowej potyczce do podstawowego składu Lecha powrócił Jan Bednarek.
Był to dla niego pierwszy występ po zimowej przerwie. – Byłem głodny gry, bo te trzy pierwsze mecze musiałem oglądać czy to w domu czy to na trybunach. Bolał fakt, że nie mogłem być z drużyną, jednak cały czas ich wspierałem. Cieszymy się, że tak dobrze nam idzie, lecz nie spoczywamy na laurach i dalej pniemy się w górę. Najważniejsze, że gramy na zero z tyłu oraz kontrolujemy spotkanie. Myślę, że Pogoń tak naprawdę stworzyła sobie tylko jedną okazję – komentuje popularny „Bedi”. – Mieliśmy stuprocentowe panowanie w tym meczu i efekt końcowy jest wyśmienity. Ciężko przypomnieć sobie sytuację, by dany zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej zwyciężył cztery spotkania pod rząd w stosunku 3:0. Uważam jednak, że to nie przypadek. Osiągnęliśmy to ciężką harówką na treningach i teraz mamy tego efekty. Nie osiadamy na laurach tylko pchamy wózek ze zwycięstwami do przodu i nakręcamy tę machinę, by rozpędzony Kolejorz nie musiał się zatrzymywać – dodaje.
Zwycięstwo różnicą trzema golami to duży zapas przed kwietniowym rewanżem w Szczecinie. Historia futbolu zna jednak mecze, w których to drużyny były w stanie odrobić taką stratę. Jak podchodzi do tego młody stoper Lecha? – Dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Na pewno nie pojedziemy do Szczecina z myślą, że wygrana 3:0 jest wystarczająca i Pogoń nie będzie walczyć. Damy z siebie 100% i zrobimy wszystko, by pokazać, że te dwie wygrane nad nimi to nie był przypadek. Wydaję mi się, że my sami się siebie boimy, bo jesteśmy bardzo mocni. Nakręcamy się pozytywnie, jednak stąpamy twardo po ziemi. Wspieramy się wzajemnie i wierzymy, że tylko dzięki ciężkiej pracy możemy osiągać takie rezultaty. Krok po kroku dążymy do naszych celów – tłumaczy.
Teraz przed Poznańską Lokomotywą kluczowe spotkanie przeciwko Lechii Gdańsk. We wrześniu podopieczni Nenada Bjelicy minimalnie przegrali na Pomorzu 1:2, pomimo tego, że ich gra wyglądała naprawdę dobrze. – Nie patrzymy na Lechię, tylko na siebie. Wiadomo, że czeka nas analiza taktyczna rywala. Skupiamy się jednak głównie na własnej grze i to jest kluczowe. Nie myślimy o tym ile spotkań już wygraliśmy i w jakim rozmiarze, lecz naszym celem jest zawsze zwycięstwo w najbliższym meczu. Nie patrzymy w przeszłość – ważne jest dla nas tylko to co będzie. Najważniejsza jest wiara, bo to ona przynosi sukcesy – wspomina Bednarek.
Przeciwko Pogoni dobry występ zaliczył Szymon Pawłowski, któremu w dużej mierze zawdzięczać można zwycięstwo w tym pojedynku. Po ostatnim nienajlepszym w jego wykonaniu meczu w Szczecinie wydawać się mogło, że w podstawowej jedenastce ujrzymy Mihaia Raduta, jednak trener Bjelica postawił na doświadczonego Pawłowskiego. – Na boisku gra jedenastu zawodników i tylu też wygrywa spotkanie bądź je przegrywa. Bardzo się cieszę, że Szymek zdobył bramkę i zaliczył asystę, bo długo na to pracował. U trenera Nenada Bjelicy każdy zawodnik jest ważny, możemy na sobie polegać oraz wzajemnie się motywujemy. Dzięki temu wszyscy jesteśmy gotowi do gry i staramy się wykorzystać swoje szanse – kończy swoją wypowiedź stoper Kolejorza.