– Cieszę się, że znów mogę trenować na Bułgarskiej. Treningi są dla mnie ciężkie, bo przechodzę inny trening niż dotychczas. Mamy ćwiczenia typowo piłkarskie. Po treningach dużo wypoczywam, chce być dobrze przygotowany do kolejnych zajęć. Jestem z wszystkiego zadowolony, szczęśliwy, choć po treningach na pewno zmęczony – mówi Piotr Reiss.
Pierwsze kilka dni dla 40-letniego napastnika są bardzo trudne. – Nie grałem od maja, wtedy ostatni raz zagrałem 90 minut. Trudno mi powiedzieć czy byłbym wstanie być przygotowanym do następnego meczu. Rozmawiam cały czas z trenerami, analizujemy moją dyspozycję. Trenuje ze sport testerem, ale pojawił się mały kryzys – zwraca uwagę piłkarz.
Dla niego przerwa na reprezentacje jest idealnym momentem do wejścia do zespołu. – No tak, zgadza się. Mogę popracować w tym tygodniu, a w kolejnym powoli schodzić z obciążeń i szukać świeżości – zauważa 40-letni napastnik.
„Rejsik” przyznaje, że nie miał kłopotów z wejściem do szatni. Z czasów jego gry dla Lecha w kadrze zespołu są jeszcze Krzysztof Kotorowski, Jakub Wilk, Bartosz Ślusarski czy Ivan Djurdjević. – No tak, są i Ci, którzy pamiętają trudne czasy – śmieje się Reiss. – Podoba mi się atmosfera w szatni, zespół przyjął mnie dobrze. Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy – dodaje Lechita.
Powrót do Lecha to dla niego spełnienie kolejnego marzenia. – Staram się realnie patrzeć w przyszłość, ale zawsze wierzyłem w to, że zakończę karierę w Lechu. To wydawało się niemożliwe, ale tak samo jak to, że kiedyś zadebiutuje w Lechu. Teraz jestem pewien, że tutaj zakończę karierę. Trzeba dążyć do następnych marzeń, jedno już zdradziłem – to zdobycie mistrzostwa – ale nie chcę mówić o kolejnych – mówi piłkarz.
Teraz na pewno Piotr Reiss z niecierpliwością czeka na kolejny debiut w barwach Lecha. – Sam jestem ciekaw jak to będzie, gdy by mi się udało wywalczyć miejsce w składzie. To byłby powrót po trzech bardzo długich latach, wydaje mi się, że nawet dłuższych, niż gra w Niemczech. Jestem ciekaw jak przyjmą mnie kibice – zastanawia się Lechita.