– Żaden zespół występujący w Ekstraklasie nie jest przyzwyczajony do gry o 13, ale musimy tam pojechać i zagrać, bo taki termin nam wyznaczono. Niedziela, 13, środek sierpnia, ma być ciepło. To nie sprzyja jakości i tempie gry i może mieć znaczenie – zaznacza przed niedzielnym meczem Pucharu Polski Mariusz Rumak.
– Termalica to przeciwnik wymagający, bo ostatnie dwa lata walczyli o awans do Ekstraklasy. Mają w swoim składzie wielu doświadczonych piłkarzy, trenera również, więc to się rozumie samo przez się, że to drużyna niebezpieczna. Darzymy tego rywala szacunkiem, ale w walce o awans mamy jedno spotkanie, nie ma rewanżu więc trzeba pojechać i zagrać dobry mecz – mówi trener.
– To taki sam mecz jak każdy inny. Do tej rywalizacji podchodzimy z pełnym skupieniem. Nie można skreślać rywala, bo dla niego Puchar Polski też jest ważny. Przed meczem z Żalgirisem wszyscy skazywali nas na awans, bo na papierze byliśmy lepsi. Na papierze nikt jeszcze nie wygrał trofeum. Mecz musi się odbyć, drużyna musi wygrać – podkreśla szkoleniowiec.
– Wiele osób nie wytrzymałoby presji po meczu z Żalgirisem. My dzisiaj mamy więcej punktów niż Śląsk, ale gdyby porównać nas i Śląsk, to wszyscy lepiej oceniają ich. Lech musi wygrywać kluczowe mecze, te które się liczą, żeby wygrywać tytuły. Powiedziałem piłkarzom, że jeśli chcą zagrać w finale na Stadionie Narodowym, to muszą pojechać do Niecieszy, zagrać tam w niedzielę o 13 i wygrać. Musimy to zrobić, niezależnie od tego czy potrzeba do tego 90 czy 120 minut – zaznacza Rumak.
– Musimy wykorzystywać sytuacje, które mamy. Jeśli wykorzystamy 50% z nich, to będzie się mówiło, że Lech ma styl. Z Koroną wyszliśmy z kontrą 5 na 3 i zamiast zakończyć to groźną akcją, oddajemy strzał zza poza karnego – zauważa szkoleniowiec.