Wczoraj swoją oficjalną premierę miała telewizja klubowa LechTV. W zasadzie to było jej drugie otwarcie, ponieważ w maju 2007 roku ta telewizja rozpoczęła swoją działalność w sieci. Teraz w telewizjach kablowych.
O produkcie już pewnie wiecie sporo, jeśli tematem się interesowaliście. 14 godzin dziennie, w tym godzina nowego materiału. Pierwszy zespół, oldboje, rezerwy, trochę historii i publicystyki.
Dziś jednak nie o tym.
LechTV to spore wyzwanie. Bo o ile w Internecie była to kwestia przygotowania materiału i jego opublikowania, to w przypadku telewizji kablowej podjęto odważną decyzję codziennej o prezentacji godziny świeżego materiału. Wbrew pozorom to sporo, biorąc pod uwagę skład personalny LechTV, nad którą obecnie pracują trzy osoby, nie wliczając w to operatorów kamery.
Materiału jest sporo, bo nie trzeba się koncentrować tylko na pierwszym zespole. Do tego są drużyny juniorskie, ale i bogata 90-letnia historia tego klubu. Napisano już sporo o Lechu, ale nadal można bardzo dużo powiedzieć i pokazać, szczególnie młodemu odbiorcy, dla którego materiał wideo jest znacznie atrakcyjniejszy niż książka.
Zresztą nawet mecze archiwalne, to kopalnia tematów. Weźmy spotkanie Lecha z FC Barceloną, które można obrobić na kilka sposobów. Raz można do studia zaprosić Damiana Łukasika, drugi raz Bogusława Pachelskiego, a trzeci Ryszarda Jankowskiego. I tak otrzymujemy trzy niezwykle interesujące materiału ze wspomnieniami piłkarzy. Nie trzeba tego puszczać siedem razy w tygodniu, ale raz na pół roku, ewentualnie z jedną powtórką w tygodniu po premierze, a kolejnymi dopiero po kilku miesiącach. Wspomnień ze słynnych meczów Lecha, można zrobić na pęczki.
Nie twierdzę, że redakcja LechTV nie ma pomysłów na realizację materiału, bo tych jest mnóstwo. Zastanawiam się tylko czy trzy godziny, to wystarczająca liczba osób, która może przygotować telewiję na wysokim poziomie.
Redakcji życzymy powodzenia. Wierzymy, że są wstanie przygotować ciekawy produkt, którego rozwój będziemy z zainteresowaniem obserwować.