Tymoteusz Klupś w ostatnim czasie zniknął z radarów kibiców Lecha Poznań. Młody skrzydłowy miał spore problemy zdrowotne, o których opowiedział w rozmowie ze stroną klubową. Nie zabrakło także przedstawienia konkretnych celów przez samego zawodnika.
„Na pewno się nie poddam”
20-letni Tymoteusz Klupś z drużyną Lecha Poznań miał okazję rozpocząć tak naprawdę dwie, różne przygody. Najpierw jeszcze pod rządami Nenada Bjelicy zadebiutował w niebiesko-białych barwach i wówczas wydawał się być idealnym kandydatem do zostania podstawowym zawodnikiem Lecha. Z każdym kolejnym sezonem wychowanek „Kolejorza” spadał jednak w hierarchii zespołu, aż w końcu udał się na wypożyczenie do Piasta Gliwice. Tam zaliczał sporadyczne występy, ale niewątpliwie sporą przeszkodą były często duże urazy.
Wiem doskonale, że słuch o mnie zaginął, że kibice pewnie o mnie zapomnieli, skoro nigdzie się nie pojawiałem. Ale spokojnie, żyję i mam się dobrze, choć faktycznie jestem trochę „zakurzony”. Najwięcej kłopotów miałem ze ścięgnem Achillesa. To mnie zupełnie zastopowało i sprawiło, że nie mogłem w ogóle występować – powiedział Klupś.
Zobacz również: Johannsson z golem w debiucie
Tymoteusz Klupś zaznacza jednocześnie, że jest pełen nadziei na powrót do szerokiej kadry Lecha Poznań. 20-latek wyznał, że ze wspomnianym wyżej ścięgnem jest już znacznie lepiej i powrót do treningów jest już coraz bliższy. Potrzebna do tego będzie oczywiście zgoda klubowych lekarzy.
Z tym ścięgnem teraz jest już wszystko w porządku, nie mam żadnych kłopotów, to jest za mną. Kilka dni temu szykowałem się do treningów z resztą kolegów z drużyny i wypatrywania w kalendarzu możliwości rozegrania meczów, ale do głosu doszło tzw. kolano biegacza. Otrzymałem zastrzyk i czekam na zgodę na powrót do treningów. Nie poddaję się i na pewno się nie poddam – zakończył pomocnik.