– Gdy usłyszałem „MY wierzymy tylko w KKS” autentycznie łzy napłynęły mi do oczu, poczułem że jestem częścią jednej wielkiej rodziny. Od tamtego czasu już wiedziałem gdzie moje miejsce – mówi w rozmowie z LechNews.pl, raper Evtis, przez kibiców Lecha kojarzony z muzycznej twórczości poświęconej właśnie „Kolejorzowi”. Zapraszamy do lektury tego wywiadu.
LechNews.pl: Skąd pomysł na to, aby nagrywać muzykę, w której będziesz rapować o Lechu?
Evtis: – Myślę, że wszystko zaczęło się od Sekcji Rataje. Złożyło się tak, że u nas w sekcji nie tylko ja nagrywałem różne kawałki, ale także Majkel i Misza. Razem wpadliśmy na pomysł nagrania wspólnego utworu o „Ratajskich Fanatykach”. Był to pierwszy numer o Lechu, a później kolejne były wynikiem albo wypocin dziennikarzy z którymi się nie zgadzałem, albo po prostu chęcią połączenia dwóch moich pasji jakimi są rap i Kolejorz.
Pamiętasz pierwszy numer o Lechu, który usłyszałeś?
– Szczerze nie pamiętam. Rzadko słucham polskiego rapu, ale wydaje mi się, że był to utwór Mateo – Duma w sercu, już po tym jak nagraliśmy „Ratajskich Fanatyków”.
Znasz się z innymi kibicami, którzy także tworzą utwory o swoich zespołach?
– Jeśli chodzi o kibiców Kolejorza to znam Bzyka i Jentscha. Poza kibicami, którzy tworzą utwory o Lechu nie znam osobiście żadnych kibiców z innych miast, którzy rapują o swoich drużynach. Chociaż chciałbym nagrać jakiś „antymedialny” kawałek z kibicami np z Krakowa, Białegostoku, Warszawy, żeby pokazać, że mówimy jednym głosem jak ktoś nas obraża i oczernia, mimo tego, że na codzień niekoniecznie za sobą przepadamy. Znam kibica z Gdyni, który jest członkiem grupy Killoff, tworzą muzykę alternatywną, hardcore metal, jednak nie przypominam sobie by nagrali coś o Arce.
Można zauważyć pewne tendencje w kibolskim rapie. Wielokrotnie Ty, a także inni wspominacie o mediach i ich krytycznym podejściu do kibiców. Co w ten sposób można osiągnąć?
– Pisząc taki kawałek myślę o tym co mnie wkurzyło, chcę całą złość przepisać na kartkę i wykrzyczeć to do mikrofonu. Gdy przeczytałem w internecie jakiś artykuł jakiegoś „dziennikarza” z GW, już nie pamiętam kogo, po wyjeździe do Rotterdamu, że „w Lechu rządzi mafia”, że „kibole handlują biletami”, że „na ten wyjazd mogli jechać tylko znajomi Litara” itp. to po prostu się wkurzyłem bo wiedziałem że to nieprawda, napisałem tekst w 15 minut i nagrałem, nie myślałem wtedy o tym żeby coś osiągnąć. Czułem taką potrzebę, żeby swoją złość wyrazić w wersach. Faktycznie teraz powstaje co raz więcej „antymedialnych” utworów i mam taką nadzieję, że niektórym ludziom dadzą takie numery do myślenia, zaczną się zastanawiać i odkryją, że nie wszystko co przekażą media jest prawdą, a przedstawiane „fakty” są przekolorowane. Fantastyczny przykład manipulacji medialnej można było zobaczyć 11 listopada, podczas Marszu Niepodległości.
Dobrze rozumiecie się z Bzykiem? Ostatnio kilka razy mogliśmy usłyszeć was we wspólnych projektach.
– Świetnie się rozumiemy i dogadujemy. Wierny Kibol, dobry kumpel i wspaniały człowiek. Nie znamy się długo ale wiem, że mogę na niego liczyć, tak samo jak on na mnie. Na pewno jeszcze nie raz coś razem nagramy.
Wróćmy do twojej muzyki i tekstów. W jednym z numerów możemy usłyszeć: „nie pojmą tego Ci, co nieprawdziwi”. Jak mógłbyś scharakteryzować „nieprawdziwych”?
– Ciekawe pytanie. Głównie miałem na myśli to, że mojego przywiązania do Lecha nie jest w stanie pojąć człowiek, który nie chodzi na mecze, nie interesuje się kibicowaniem, dla którego Lech jest ważny tylko wtedy, gdy gra np z Juventusem czy z Manchesterem City. Dla mnie wyjazd do Białegostoku czy Łodzi jest tak samo ważny jak do Turynu, albo nawet ważniejszy, ale niektórzy tego nie pojmą i to są właśnie dla mnie ci „nieprawdziwi”.
„Za swój szal oddam wszystko i nie pytaj mnie, dlaczego”. Mogę zapytać: dlaczego?
– To pozwolę sobie zacytować dalszą część tego tekstu: „i tak tego nie zrozumiesz, nie będę Ci tłumaczył, że on dla mnie znaczy więcej niż majątek dla bogaczy”. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł swój szal zgubić, wycierać nim krzesełka na stadionie żeby usiąść, czy wystawiać za szybę jadąc samochodem. Szal jest dla mnie bardzo cenny, dlatego o niego dbam.
Ile satysfakcji sprawiło Ci morderstwo? Wiesz, co mam na myśli?
– Chodzi pewnie o kawałek w którym „morduję” GW. Sprawiło mi to wiele satysfakcji, jak każdy utwór w którym wyładowuję złość. Chciałem zrobić numer, w którym przez cały czas opowiadam o tym, że kogoś morduję, tnę nożem, zakopuję ciało w lesie, a na końcu wyjaśniam jednym wersem, że moją ofiarą jest znana nam wszystkim gazeta. Niektórzy moi znajomi byli zaskoczeni gdy to usłyszeli, kumpel nawet się przestraszył, że mi odbiło i dopiero jak usłyszał końcówkę zrozumiał o co mi chodziło. Chciałem zrobić coś innego, czymś zaskoczyć i chyba mi się to udało.
Zostawmy muzykę. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z kibicowaniem?
– Bardzo późno, bo w 2006 roku. Wcześniej nie chodziłem na mecze, nie interesowałem się kibicowaniem, jestem niepełnosprawny i zawsze uważałem, że nie ma dla mnie miejsca na stadionie, że nie nadaje się na kibica. W końcu moi kuzyni zabrali mnie na mecz na IV trybunę, gdy usłyszałem „MY wierzymy tylko w KKS” autentycznie łzy napłynęły mi do oczu, poczułem że jestem częścią jednej wielkiej rodziny. Od tamtego czasu już wiedziałem gdzie moje miejsce. W kawałku „Ratajscy Fanatycy” można usłyszeć wers „Wszystko się zaczęło przez Matysa i Tomaja, dzięki Wam jestem tam gdzie Kolejowa zgraja”. Więc moja przygoda z kibicowaniem zaczęła się dzięki kuzynom.
Pamiętasz swój pierwszy wyjazd?
– Oczywiście. Był to wyjazd do Białegostoku w 2007 roku. Też późno, bo bałem się wyjazdów ze względu na stan zdrowia, ale kuzyni mnie namówili i pojechałem. Po tym wyjeździe chciałem więcej. To tak jak z tatuażami, zrobisz sobie jeden później chcesz drugi itd.
Który z dotychczasowych, na którym byłeś, był Twoim najlepszym i dlaczego?
– Mile wspominam wszyskie wyjazdy baną. Mimo ścisku, tłoku, braku miejsca czuje się ten fanatyczny klimat, ale najlepszy wyjazd na jakim byłem to chyba w St Gallen, gdy graliśmy z Grasshopper Zurich, wtedy nasz doping był niepowtarzalny, tak pięknie się niósł, że nie chciałem stamtąd wychodzić.
Osiągnąłeś już „pięćdziesiątkę”?
– Nie, jeszcze nie, brakuje mi 6 wyjazdów.
Na koniec proszę Cię o ocenę dotychczasowych wyników Lecha w tym sezonie? Co się Tobie podoba, co byś zmienił?
– Ciężko mi cokolwiek oceniać, ale wydaje mi się, że mogłoby być lepiej. Chyba nie mamy pomysłu na grę, utrzymujemy się przy piłce ale głównie na własnej połowie, a większość podań wymieniają miedzy sobą nasi obrońcy. Gdy Rudnev i Stilic są odcięci od piłek to nie jesteśmy w stanie zagrozić bramce przeciwnika. Częściej wpuszczałbym Toneva, brakuje nam drugiego takiego dynamicznego skrzydłowego z drugiej strony, wtedy mielibyśmy czym zaskakiwać przeciwników, a na razie gramy czytelnie i to trzeba zmienić.
rozmawiał Mateusz Szymandera