Lech Poznań poległ w drugim meczu z rzędu na swoim stadionie. W rozgrywkach Ekstraklasy nie zwyciężył od 11 spotkań. Tym razem pogromcami lechitów byli zawodnicy Jagiellonii, a konkretnie Konstantin Vassiljev, któy dwukrotnie trafił do bramki Buricia.
Czwarty oficjalny mecz sezonu 2016/2017 lechici zagrali w ustawieniu, do którego nas przyzwyczaili w poprzednich kampaniach. Trener Jan Urban zrezygnował z drugiego napastnika, bo sparowanie Nickiego Bille z Marcinem Robakiem nie przynosiło żadnych owoców. W efekcie na czele „poznańskiej lokomotywy” wystąpił 33-letni Marcin Robak. W obronie ujrzeliśmy udany występ Macieja Wilusza z Lasse Nielsenem. Duńczyk po raz kolejny pokazał się poznańskiej publiczności z bardzo dobrej strony. Bez echa nie mogą przejść także ofensywne przejawy Tomasza Kędziory i Roberta Gumnego. W szczególności 18-letni lewy obrońca Kolejorza zasłużył na pochwałę.
Pierwsza połowa była dosyć wyrównana z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Oba zespoły zaciekle rywalizowały ze sobą w środkowej strefie placu gry, lecz nie zdołały sobie stworzyć klarownych sytuacji. Gra Lecha mogła napawać optymizmem. Podopieczni trenera Urbana potrafili momentami dłużej utrzymywać się przy piłce i zdominować Jagiellonię.W efekcie po nieco ponad 45 minutach gry telebimy Inea Stadionu wyświetlały wynik 0:0. Po przerwie lechici wyszli bez zmian. Wyglądali na wyjątkowo zdeterminowanych, co przełożyło się na ich grę w ofensywie. Mecz się otworzył, a Lech faktycznie stworzył sobie kilka mitycznych sytuacji, których nie wykorzystał. Mijały kolejne minuty, a Kolejorz wciąż był bez bramki w obecnym sezonie.
Po godzinie gry czar prysł. Na nic zdało się to, że Lech po raz pierwszy od dłuższego czasu zagrał efektowny, lecz wciąż nieskuteczny futbol. Nadszedł czas na kolejną weryfikację, gdy w 61. minucie wynik spotkania otworzył Konstantin Vassiljev, przed którym tak bardzo przestrzegał na konferencji prasowej trener Urban. Pomocnik Jagi wykorzystał wolną przestrzeń przed polem karnym i przymierzył po ziemi. Piłka odbiła się od słupka bramki Jasmina Buricia i zatrzepotała w siatce. Bośniak nie miał szans na obronę. Stracona bramka bardzo mocno podcięła 7-krotnemu mistrzowi Polski. Boisko natychmiast opuścił Makuszewski, a chwilę później jeszcze Gumny.
W 70. minucie para Majewski – Kędziora zaprezentowali najładniejszą akcję Lecha w tym meczu. Akcja, jak zwykle, niewykorzystana przez tego drugiego po fenomenalnym przerzucie na prawe skrzydło byłego zawodnika Nottingham Forest. Kędziora stanął wtedy dwukrotnie oko w oko z Marianem Kelemenem, lecz z obu przypadków górą wyszedł golkiper gości. Na domiar złego w 70. minucie kandydat na najlepszego lechite tego feralnego spotkania – Lasse Nielsen dotknął piłki ręką we własnym polu karnym. Sędzia Raczkowski nie mógł nie podyktować rzutu karnego, którego z ogromnym spokojem wykorzystał piątkowy kat Lecha – Vassiljev.
Bramka na 0:2 rozwścieczyła kiboli Kolejorza i trudno im się nie dziwić. Ich ukochany klub był bowiem w jeszcze gorszej sytuacji niż przed rokiem, gdy po trzech kolejkach miał na swoim koncie dwa punkty więcej. Na nic zdały się nieudolne próby zdobycia choćby bramki kontaktowej, która byłaby pierwszą w tym sezonie. Przed taką szansą znów kilkukrotnie stanął Nicki Bille i znów nadludzkie siły powstrzymały go od trafienia do bramki.
Ostatni gwizdek sędziego głównego rozpoczął salwę gwizdów rozpaczy, rozgoryczenia, złości i smutku. Kibole mistrza Polski sprzed dwóch sezonów nie mogą uwierzyć w to, co dzieje się z ich ukochanym klubem i kilkukrotnie apelowali do władz klubu o wzmocnienia i reakcję. Minęło już ponad 270 minut obecnego sezonu Lotto Ekstraklasy, a Lech wciąż bez gola i tylko z jednym punktem na koncie. Quo vadis, Kolejorzu?
LECH POZNAŃ – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0:2 (0:0)
Bramki: 61, 72 (rzut karny) Vasiliev,
Żółte kartki: 27. Tetteh, 80. Nielsen. –30. Cernych,
Lech: Burić – Kędziora, Nielsen, Wilusz, Gumny (64. Kadar) – Trałka (75. Nicki Bille), Tetteh – Makuszewski (62. Formella), Gajos, Majewski – Robak
Jagiellonia: Kelemen – Burliga, Guti, Runje (42. Wasiluk), Tomasik – Romanchuk, Grzyb – Frankowski (89. Świderski), Vassiljev, Cernych – Górski (55. Mackiewicz)
Sędzia główny: Paweł Raczkowski
Widzów: 10 396