
Ljuboja, Blanco, Novo — europejska jakość czy miliony w błocie?
Przy okazji ligowej potyczki w stolicy, przyjrzyjmy się zagranicznej trójce doświadczonych Legionistów z pokaźnym europejskim stażem, którzy przed tym oraz w tracie sezonu wzmocnili naszego sobotniego rywala.
15 czerwca ubiegłego roku śmiało można nazwać przełomowym dniem, nie tyle dla samej Legii Warszawa, a dla całej polskiej Ekstraklasy. Przed nowym sezonem na Łazienkowskiej pojawił się nowy nabytek, napastnik o niespotykanej dotąd przeszłości w polskiej Ekstraklasie. 34-letni Serb, Daniel Ljuboja, to jeden z najbardziej znanych serbskich piłkarzy ostatnich lat. Jest uczestnikiem niemieckiego Mundialu 2006, występował w topowych klubach francuskich i niemieckich, m. in. PSG, VFL Wolfsburg. Dotychczas w polskiej lidze nie grali zawodnicy z takim stażem, co wg ekspertów miało bardzo dobrze wpłynąć na poziom ligi, jej notowania wśród sponsorów czy pomóc w kształceniu stołecznej młodzieży.
– Mam duży szacunek do Ljuboi. To wielki zawodnik, ale my także mamy swoje atuty. Grał w reprezentacji Serbii i bardzo dobrych klubach. To dobry piłkarz – tak o napastniku Legii po meczu z Lechią mówił Vojo Ubiparip. Żaden trzeźwo patrzący na sytuację kibic nie powinien kwestionować słów poznańskiego napastnika, jednak czy warto, w czasie jakby nie było kryzysu, wydawać tak ogromne kwoty na jednego piłkarza w wieku przed emerytalnym? Ljuboja jest w Legii najlepiej zarabiającym piłkarzem. Jego kontrakt to ok. 550 tysięcy euro. Tak było do poniedziałku, bo właśnie wtedy Serb złożył podpis pod przedłużeniem umowy na kolejny rok.
Zdania co do przydatności Ljuboji są mocno podzielone. Napastnik, co prawda, w 41 meczach w barwach „Dumy Stolicy” strzelił dwanaście bramek, jednak mecze w rundzie wiosennej, w których coraz częściej mogliśmy widzieć jego rozłożone ręce, aniżeli walkę i grę do samego końca zaczęły irytować nawet stałych bywalców Pepsi Arena. – Danijel wniósł wiele pozytywnego do gry drużyny, a najwięcej na jego obecności zyskali najmłodsi piłkarze. Ljuboja jest najlepszym strzelcem Legii w bieżącym sezonie, ma również kilka asyst. Trener Skorża chce, aby ten zawodnik został w zespole na następny sezon, dlatego przedłużyliśmy umowę – tak o piłkarzu, na oficjalnej stronie, wypowiadał się Marek Jóźwiak, dyrektor ds. skautingu.
O tyle, o ile w tym wypadku można przyznać minimum racji fanom Legii czy Markowi Jóźwiakowi, wyczucia w przeprowadzaniu transferów działaczom zdecydowanie zabrakło w zimowym okienku.
16 i 24 lutego. Te dni po raz kolejny miały zbawić polską ekstraklasę oraz Legię, przy okazji zadziwiając opinię publiczną możliwościami transferowymi stołecznego klubu. Ismael Blanco, Nacho Novo – szok nie był już tak wielki jak w przypadku Ljuboji, jednak nazwiska mogły robić wrażenie. Blanco, który jako piłkarz AEK Ateny w 95 meczach strzelił 35 bramek, po nieudanym epizodzie w Meksyku, zdecydował się jeszcze raz spróbować sił w Europie i podpisał z Legią półroczny kontrakt.
Do tej pory piłkarz wystąpił w dwóch meczach drużyny Macieja Skorży i coraz częściej można usłyszeć opinię o długim procesie aklimatyzacji Argentyńczyka. Nacho Novo, po dwuletnim pobycie w Gijon zawitał na Łazienkowską, na której kibice niecierpliwie wyczekiwali następców za sprzedanych za granicę Ariela Borysiuka oraz Macieja Rybusa. O ile 30-letni Blanco więcej czasu spędza na ławce i na trybunach, Novo, który zadebiutował już dziesięć dni po przyjściu do klubu radzi sobie, jak na polską ligę dobrze, choć po piłkarzu takiego formatu oczekiwać by można nieco więcej.
Na razie cała trójka nie zawojowała Ekstraklasy, ani nawet tabeli Króla Strzelców. Przyjście takich zawodników nie spełniło obietnic ekspertów, którzy myśleli o podniesieniu poziomu ligi, jej prestiżu. Nie możliwym jest również myślenie o większej sprzedaży koszulek z nazwiskami takich piłkarzy, gdyż jeśli nie Ljuboję, to kibice, z pewnością, kupiliby Wolskiego czy Żyrę. Co tak naprawdę kierowało działaczami z Łazienkowskiej podejmując decyzję o zatrudnianiu piłkarzy, którzy swoje najlepsze lata mają za sobą i chcą jak najmniejszym nakładem sił doturlać się do swej sportowej emerytury?
Być może silnie akcentowana praca z młodzieżą, ale czy nie bardziej wartościową inwestycją byłoby wyłożenie rocznej pensji Serba na Akademię Piłkarską, na lepszą sieć skautingu? Pamiętajmy również, że argentyńsko-hiszpański duet również nie gra za darmo i musi w jakiś sposób odciskać piętno na budżecie płacowym Legii. Działacze za szybko uwierzyli w sukces Ljuboji na polskich boiskach, sprowadzając Novo i Blanco, którzy nie odnajdują się tak jak Daniel w sierpniu ubiegłego roku, co właśnie może świadczyć o tym, że skauting w Legii, mimo szumnych zapowiedzi, nie działa jeszcze tak jak powinien.
Łukasz Cyraniak