– 27 lutego zmienił się trener i na tę zmianę spora część kibiców bardzo czekała. Stąd chyba właśnie zatrudnienie Mariusza Rumaka uważam za jedno z ważniejszych wydarzeń minionego roku – pisze Małgorzata Gorzyńska, redaktor naczelna portalu LechNews.pl. Zapraszamy na redakcyjne podsumowanie minionego roku.
Najlepszy transfer to zakup Kebba Ceesay’a. Wzmocnił prawą obronę po odejściu Wojtkowiaka i Kikuta. Najgorszy transfer to zdecydowanie powrót Reissa do Lecha. Z marketingowego punkt widzenia i owszem. „Wniósł” pewnie trochę złotówek na klubowe konto, ale piłkarsko i drużynowo w sensie jakości „Kolejorz” nie zyskał nic. Rok 2012 nie obfitował w ważne wydarzenia stricte piłkarskie, ale 27 lutego zmienił się trener i na tę zmianę spora część kibiców bardzo czekała. Stąd chyba właśnie zatrudnienie Mariusza Rumaka uważam za jedno z ważniejszych wydarzeń minionego roku.
Najlepszy mecz i najlepsza grę Lech pokazał w meczu z Piastem Gliwice 6 października. Wynik 4:0 okazał się najwyższym wynikiem „Kolejorza” w ciągu całego 2012 roku. Poza tym dobrym wynikiem poznańscy piłkarze popisali się też świetną grą. Najgorszy mecz w wykonaniu Lecha to zdecydowanie spotkanie Lech – Legia 18 listopada. Poznaniacy przegrali wtedy na własnym boisku aż 1:3. Ponad 40 tysięcy widzów poczuło ogromne rozczarowanie. Nie tylko ze względu na przegraną z taką drużyną jak Legia, ale na styl gry „Kolejorza”.
W minionym roku Lech popisał się kilkoma dobrymi trafieniami i nie tak łatwo wybrać jedną, najlepszą bramkę. Jednak dla mnie taką bramką był strzał Tonewa w meczu z Polonią Warszawa 25 sierpnia. Po pierwsze naprawdę był to jeden z goli typu „stadiony świata”, a po drugie dał wtedy Lechowi zwycięstwo.
A jak typowali inni członkowie redakcji?
Pitto:
Najlepszy transfer: Kebba Ceesay – bardziej pasuje na pomocnika niż obrońcę, bo dysponuje dobrym dośrodkowaniem i ciekawym strzałem. Zdobył już 2 bramki jako prawy obrońca, którego brakowało po odejściu Wojtkowiaka i Kikuta.
Najgorszy transfer: Nie uważam, żeby któryś z transferów był błędem, lecz jeśli już to Gergo Lovrencsics, który początkowo zapowiadał się nieźle, a z czasem zaczął zanikać.
Wydarzenie roku: 9 bramek Bartosza Ślusarkiego w obecnym sezonie (8 w ekstraklasie), transfer kolejnego napastnika Lecha do Bundesligi (Rudneva do HSV). Nie wiem, które ważniejsze. Stawiam je na równi.
Najlepszy mecz: 18.08.2012 Lech 4:0 Ruch – Wszystko szło tak jak chcieli lechici. Do tego bramki nowych zawodników (Ceesay, Lovrencsics) i naszych dwóch napastników, którzy ostatnio nie strzelali praktycznie goli (Ślusarski, Ubiparip).
Najgorszy mecz: Ruch 3:0 Lech – Ostatni mecz Bakero. Totalna rozsypka, zero gry. „Na kolana” z ust kibiców Ruchu w pełni oddało to co grał wtedy Lech.
Bramka roku: Aleksandar Tonew (09.04.2012 – Korona Kielce) – bramka kontaktowa Lecha na 1:2. Piękne uderzenie z dystansu lewą nogą w samo okienko bramki. Nie do obrony.
http://www.youtube.com/watch?v=e_mIjnTsi3E
Buffu:
Najlepszy transfer: Łukasz Trałka – szczere mówiąc, to miałem sporo obaw przed tym transferem, tym bardziej że z Poznania odszedł Dimitrije Injac. Okazało się jednak, że jesienią Trałka był mocnym punktem drużyny. Szkoda jednak, że z czasem, podobnie jak w przypadku całej drużyny, jego forma gdzieś uciekła.
Najgorszy transfer: Gergo Lovrencics – Chłopak fajnie się zapowiadał, miał wejście smoka. Mieszał na skrzydle, na jego barki spadło sporo pochwał, a on grał coraz gorzej, żeby w ogóle nie mieścić się w wyjściowym składzie albo być zmienianym po 45 minutach gry.
Wydarzenie roku: Zwolnienie Jose Mari Bakero – To decyzja, na którą zanosiło się od dłuższego czasu i była potrzebna drużynie, żeby odetchnąć i złapać kolejny oddech. To się udało, cel, czyli awans do pucharów, został osiągnięty, a „Kolejorz” pod wodzą Rumaka punktował najlepiej w całym kraju.
Najlepszy mecz: Nie było takiego meczu, który można by określić mianem najlepszego. Lech grał efektywnie, ale na pewno nie efektownie. I nawet jeśli wygrywał przekonywająco, to pozostawał niedosyt, że to nie jest taka gra do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Owszem były momenty, gdy graliśmy bardzo dobrze w piłkę, ale nie można było tak powiedzieć o Lechu w przekroju całego spotkania.
Najgorszy mecz: Tutaj mam kilku „faworytów”. Niestety. Mecz z Ruchem Chorzów w lutym, ten który przelał czarę goryczy trenera Bakero. Później spotkanie z Jagiellonią w Białymstoku czy ostatni mecz ze Śląskiem Wrocław. Wszystkie zagrane fatalnie, pod wieloma względami.
Bramka roku: Aleksandar Tonew (09.04.2012 – Korona Kielce)
Nie ma żadnego konkurenta dla tej bramki. Bardzo dobre uderzenie, w stylu, do którego Bułgar nas przyzwyczaił.
Cyran:
Najlepszy transfer: Łukasz Trałka – Solidny ligowiec, pewny zawodnik środka pola, z powodzeniem zastępujący Dimitrije Injaća, którego bez żalu oddano do Warszawy. Drewniak czy Możdżeń mogą się od niego wiele nauczyć.
Najgorszy transfer: Gergő Lovrencsics – Ni to napastnik, ni skrzydłowy. Gra tam, gdzie akurat jest potrzebny, ale jedynie na początku sezonu to się udawało. Po środku rundy przygasł i do grudnia się nie odnalazł.
Wydarzenie roku: Zwolnienie Bakero, Rumak na czele – Wydarzenie, na które kibice czekali długo. O wiele za długo. Jak widać, duch Bakero cały czas żywy w drużynie z Bułgarskiej, ale razem z Rumakiem przynajmniej przyszły bardziej pozytywne wyniki.
Najlepszy mecz: Legia Warszawa – Lech Poznań 0:1 (21.04.2012) – Ładny, wygrany mecz, tym bardziej, że na boisku odwiecznego, znienawidzonego rywala. Ładnie w obronie, z ładną bramką Rudnevsa. W tym roku powtórka będzie bardzo trudna.
Najgorszy mecz: AIK Solna – Lech Poznań 3:0 (02.08.2012) – Poziomem na samym dnie. Przeciętni Szwedzi zlali Poznaniaków w całkiem prosty i łatwy sposób. No… Może i lepiej, bo tak na poważnie. Z czym do ludzi? Z Drewniakami?
Bramka roku: Luis Henriquez Korona Kielce – Lech Poznań 2:2 (09.04.2012) – Bramka kuriozum, przypadek. Ale właśnie w tym tkwi jej największy urok. I w piekielnie szczerym „Ścielałem!”
L:
Najgorszy transfer: brak letnich wzmocnień na kluczowych pozycjach. Wiele transferów nie było, więc wybór jest ciężki. Patrząc na wzmocnienia, trzeba by wskazać Piotra Reissa, jednak nie traktuję jego powrotu w kategorii wzmocnień. Następny w kolejce jest Gergo Lovrencsics. Węgier jest tylko wypożyczony i jeśli nagle nie zacznie grać to absolutnie nie powinien zostać wykupiony – zawodnik jadący na mitycznej opinii jednego meczu,w wielu pozostałych gorszy od niedocenianego Voyo Ubiparipa, którego Lech chce się pozbyć tylko i wyłącznie ze względu na bardzo wysoki kontrakt. Transfery z klubu z reguły były udane. Początkowo za najgorszy transfer wskazałbym puszczenie Dimy Injaca z uwagi na duży szacunek do tego gracza i problemy środkowej linii na początku sezonu. Sprzedaż była wymuszona (Rudnevs) lub majstersztykiem (Kriwiec), kto zaś odchodził za darmo to mocno opuścił loty. Najlepiej wypada chyba jeszcze Wojtkowiak, bo zdaje się wyszedł na wyjeździe dobrze finansowo, ale nikt nie powie, że krok do przodu zrobił Stilić przenosząc się do Lwowa, a tym bardziej Kikut. Ten nie tylko nie podbił ligi duńskiej, ale po ledwie jednej rundzie podobno nie chcą go już w Chorzowie, a mógł mieć dalej swoje eldorado przy Bułgarskiej. Trudno więc ich żałować. Kto wie, może błędem byłoby wypożyczenie Kiełba, gdyby ten wiecznie nie chorował/był kontuzjowany. W takiej sytuacji za najgorsze trzeba traktować nieudane letnie ruchy, zarówno brak napastnika (nic nie ujmując Ślusarskiemu, który mimo strasznych pudeł zagrał najlepszą rundę od wielu lat) jak i środkowego pomocnika, skoro już Kriwca cudem udało się sprzedać.
Najlepszy transfer: Zmiany na ławce trenerskiej – całościowo, bo trzeba na to spojrzeć kompleksowo. Wyjebania Bakero nie można było się doprosić aż do momentu, gdy w ruch miała iść taczka. Nie wszystkim pasował Smuda, nie wszystkim Zieliński, ale tak skrajnie negatywnych emocji nie budzili chyba nawet żegnany chusteczkami duet Pala-Panik czy dziwak Adi Pinter. Ocena jednak nie tylko za zwolnienie Bakero, ale i Rumaka w roli następcy. Pierwsze opinie – zawód, bo wszyscy woleli Probierza. Ten przejął Wisłę Kraków i mimo że w pierwszych bitwach był górą, na koniec roku nikt nie ma wątpliwości, że postawienie na Rumaka było decyzją właściwą. Probierz z najbardziej pożądanego szkoleniowca stał się największym przegranym, a my mamy trenera młodego, swojego i co chyba równie ważne obecnie, taniego. Budżetu mocno nie uszczupla i choć można wielokrotnie mieć do niego uwagi o wypowiedzi czy niektóre decyzje to jednak wyniki świadczą na jego korzyść. W piłce nie decyduje wrażenie, wolę więc Lecha grającego topornie, bez stylu – do tego się już można było przyzwyczaić jesienią 2011, ale zbierającego konsekwentnie punkty.
Najgorszy mecz: AIK Sztokholm – Lech Poznań 3:0. Pierwszy raz od pięciu lat Lech przegrywa trzema bramkami i to od razu trzy razy w ciągu roku. Dlaczego AIK? W drugiej połowie zawiedli wszyscy – zawodnicy popełniali błędy na poziomie juniorskim, trener Rumak też całkowicie się pogubił, nie potrafił uporządkować drużyny i na domiar złego dokonywał fatalnych roszad. Dość powiedzieć, że w ich efekcie na prawej obronie mecz kończył Voyo Ubiparip.: Zmiany na ławce trenerskiej – całościowo, bo trzeba na to spojrzeć kompleksowo. Wyjebania Bakero nie można było się doprosić aż do momentu, gdy w ruch miała iść taczka. Nie wszystkim pasował Smuda, nie wszystkim Zieliński, ale tak skrajnie negatywnych emocji nie budzili chyba nawet żegnany chusteczkami duet Pala-Panik czy dziwak Adi Pinter. Ocena jednak nie tylko za zwolnienie Bakero, ale i Rumaka w roli następcy. Pierwsze opinie – zawód, bo wszyscy woleli Probierza. Ten przejął Wisłę Kraków i mimo że w pierwszych bitwach był górą, na koniec roku nikt nie ma wątpliwości, że postawienie na Rumaka było decyzją właściwą. Probierz z najbardziej pożądanego szkoleniowca stał się największym przegranym, a my mamy trenera młodego, swojego i co chyba równie ważne obecnie, taniego. Budżetu mocno nie uszczupla i choć można wielokrotnie mieć do niego uwagi o wypowiedzi czy niektóre decyzje to jednak wyniki świadczą na jego korzyść. W piłce nie decyduje wrażenie, wolę więc Lecha grającego topornie, bez stylu – do tego się już można było przyzwyczaić jesienią 2011, ale zbierającego konsekwentnie punkty.
Wydarzenie roku: Euro 2012 – sukcesu nie było, porażek nie wypada traktować jako wydarzenie. Działania dążące do przywrócenia normalności w płacach zespołu to zaś za mały kaliber. Chcąc nie chcąc wybór musiał więc paść na Euro w Poznaniu. Co prawda zupełnie inna para kaloszy, ale jednak to olbrzymi sukces miasta. Koszty trzeba było ponieść olbrzymie, jednak sama impreza zamknęła usta sceptykom – tych co na lewo i lewo krytykują zawsze i wszystko „dla idei” pomijam. A tego sukcesu mimo wszystko nie byłoby, gdyby na przełomie wieków nie wróciła moda na Lecha. To dlatego Bułgarska zrobiła się za mała i rozpoczęto modernizację stadionu. Także po to by ratować klub. Wyszło jak wyszło, ale wyszło. Gdyby wtedy od Lecha się nie zaczęło, o Euro w Poznaniu nikt by nie myślał, a infrastrukturą bylibyśmy na poziomie Łodzi.
Najgorszy mecz: AIK Sztokholm – Lech Poznań 3:0. Pierwszy raz od pięciu lat Lech przegrywa trzema bramkami i to od razu trzy razy w ciągu roku. Dlaczego AIK? W drugiej połowie zawiedli wszyscy – zawodnicy popełniali błędy na poziomie juniorskim, trener Rumak też całkowicie się pogubił, nie potrafił uporządkować drużyny i na domiar złego dokonywał fatalnych roszad. Dość powiedzieć, że w ich efekcie na prawej obronie mecz kończył Voyo Ubiparip.