Konsorcjum Lecha Poznań i Marcelin Management podpisało we wrześniu hucznie świętowaną umowę operatorską. Rok Stadionu Miejskiego, bankiet, specjalny koncert. Duże plany, wielkie możliwości. Na razie jednak wiele z nich można schować do szuflady i czekać na zakończenie Mistrzostw Europy.
Sytuacja na Bułgarskiej jest naprawdę niezwykle ciekawa. Z jednej strony operatorem jest już konsorcjum, które wynegocjowało swoją własną umowę. Z drugiej jednak sporo pomieszczeń zajmowanych jest jeszcze przez POSiR. Ten, który do tej pory był odpowiedzialny za obiekt. I choć ten w głównej mierze jest już pod opieką Lecha Poznań i Marcelin Management, to wiele rzeczy na swoich barkach ma jeszcze wspomniany POSiR.
Jedną z nich jest trawa. Lech nie może w nią ingerować, decydować o wymianie, nie płaci także kosztów z nią związanych. Tak było w październiku, gdy węgierska trawa pojawiła się na Stadionie Miejskim. I tak będzie także teraz, kiedy to właśnie POSiR będzie odpowiedzialny za jej przygotowanie.
Jednak nie tylko on ma obecnie bardzo ważne zdanie w kwestii zarządzania obiektem. Przygotowania do Mistrzostw Europy czyni już UEFA, obecna na stadionie. Na razie w kilkuosobowej grupie, jednak z czasem ludzi będzie więcej. 1 Maja pojawią się na Bułgarskiej i przejmują Stadion Miejski. Wtedy też i murawa, o której wyżej wspomniałem, będzie należała do UEFY. Może nie tyle należała, co ona będzie nią zarządzać i prawdopodobnie przeprowadzi operację wymiany. Tak, aby na trzy mecze rozgrywane w Poznaniu, ta była w stanie idealnym.
Po zakończeniu imprezy to Lech będzie jedynym zarządcą. Oficjalnie tak jest już od września, gdy konsorcjum, które on tworzy razem z Marcelinem jest operatorem obiektu. W praktyce jednak jest inaczej. To zmieni się właśnie w lipcu. Wtedy władze „Kolejorza” będą mogły zająć się komercjalizacją stadionu, zbudowaniem kiosków gastronomicznych i innych. Dopiero niespełna rok po podpisaniu umowy będzie można zacząć coś robić.
Bo teraz faktycznie. Konsorcjum jest operatorem, może wynająć loże podmiotom biznesowym, ale też nie wszystkie. To tak, jakby kupić produkt, który dopiero po jakimś czasie będzie można w pełni wykorzystać, a na razie trzeba cieszyć się wersją demonstracyjną. Niepełną. Taką ławką rezerwowych, przykrytą płachtą ochronną. Żeby, a nóż, niczego nie zepsuć.