W sobotnim meczu z Ruchem Chorzów jedną z jaśniejszych postaci Lecha Poznań był krytykowany ostatnio Bartosz Ślusarski. 31-letni zawodnik w poprzednim sezonie nie zdobył ani jednej bramki, a w obecnym przed spotkaniem z „Niebieskimi” miał na swoim koncie tylko jedną bramkę. Jednak w meczu otwierającym sezon ligowy Ślusarski zdobył nie tylko bramkę, ale również asystował.
– Nigdy nie byłem zawodnikiem, który strzela gole seriami – mówił piłkarz po meczu z Ruchem. W tym meczu dał jednak drużynie nie tylko bramkę, ale, jak zwykł mawiać trener Mariusz Rumak, podniósł jakość zespołu i dał mu wartość dodaną. – Jestem bardzo zadowolony z postawy obu napastników i wystawiam im po tym meczu bardzo wysoką notę – przyznał szkoleniowiec na konferencji prasowej.
Jednak ten mecz nie zmienia faktu, że klub nadal poszukuje bramkostrzelnego napastnika, który zagwarantuje mu kilka, a może kilkanaście goli w sezonie. – Daje się to odczuć, że Lech szuka napastnika. I trudno się z tym nie zgodzić, gdyż nie strzelamy razem z Vojo wiele bramek. Ciężko nam zastąpić takiego piłkarza jakim był Rudnev – uważa Ślusarski. – Na nasz temat słychać wiele nieprzychylnych komentarzy, ja zgadzam się z nimi, ale zostawiać gdzieś z boku. Trenowałem ostatnio ciężki i to przyniosło efekt. Mam jednak nadzieje, że to nie była jedna bramka, a będzie ich więcej – dodaje.
Zdaniem piłkarza wiele słów krytyki na temat skuteczności napastników Lecha mobilizuje go do jeszcze cięższej pracy. – Oczywiście jeśli jest to konstruktywna krytyka. Nie można brać wszystkiego do siebie. Trzeba robić swoje. Ja zgadzam się z wieloma rzeczami, akceptuje je i sam mam do siebie pretensje o zmarnowane sytuacje i brak bramek. Krytykę jednak trzeba zacząć od samego siebie, a to może wyjść zespołowi tylko na dobre – kończy zawodnik.