Problem Lecha polega przede wszystkim na braku odpowiednich skrzydłowych, a w zasadzie na ich braku. Trener zagęszcza środek pola, marnując potencjał taktyki, którą wybrał. Nie mamy, więc przejścia na trzech napastników, gdzie dwoma są właśnie skrzydłowi. Jeden krok w tym celu już dokonano, sprowadzając Aleksandara Tonewa. Może warto pójść za ciosem?
Na chwilę obecną do składu Lecha nie przebił się Jacek Kiełb, więc nadzieje związane z nim, powinniśmy odstawić nieco na bok. Jakub Wilk to piłkarz jednak nie tego formatu, jakiego oczekują od zawodnika tej drużyny kibice. Zastanawiałem się ostatnio, kogo z Polskiej ligi chętnie widziałbym w Lechu, albo nad kogo sprawdzeniem można by się zastanowić, biorąc pod uwagę braki w kadrze naszego zespołu i na myśl przyszedł mi właśnie Nika Dżalamidze.
To zawodnik, na polskie warunki, już sprawdzony w barwach Widzewa Łódź, gdzie występuje od początku tego roku. Pokazał się tam z dobrej strony, przypomina mi nieco Aleksandara Tonewa, swoim nie tylko sposobem gry, ale również atutami, jakie posiada. Jest również nieco zapuszczony taktycznie, ale nad tym akurat można popracować.
Faktem jest, że poniekąd przeszedł już on aklimatyzację w naszej lidze, co jest jego zaletą nad innymi zawodnikami, których ewentualnie można sprowadzić, a nie wiadomo również, jak Ci się zaadoptują, a przypadek Vojo Ubiparipa i nie tylko pokazuje, że o to może być trudno. Co prawda Nika Dżalamidze nie do końca zna języka polski, ale w Lechu, poza trenerem, piłkarze szybko jego się uczą, więc ten problem można szybko rozwiązać.
Zagrał 28 meczów, zdobył trzy bramki. Na pewno jest motorem napędowym Widzewa Łódź i choć ostatnio obniżył loty, to gracz niewątpliwie ciekawy. Widzew za jego transfer musiałby zapłacić 300 tysięcy euro, a to kwota dla Lecha osiągalna, przy odpowiednich negocjacjach można by tego gracza do Poznania sprowadzić.
Głośno spekuluję i myślę, czy nadawałby się do Lecha.