Tomasz Bandrowski przeszedł zabieg stawu biodrowego, ale nadal przebywa w Berlinie, gdzie przez najbliższe dwa miesiące będzie on pracował nad powrotem do treningów. Inna sytuacja jest w przypadku Marcina Kikuta, który w piątek przejdzie artroskopię kolana. Lekarze Lecha nie chcą jednak wskazywać jego terminu powrotu na boisko.
– Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem. Z każdym dniem staram się zwiększać obciążenia, ale tak naprawdę na razie wyznacznikiem tego jest ból. Cały czas pracuję nad poprawą ruchomości stawu biodrowego. W pozycji pionowej wszystko jest w porządku. Trochę gorzej wygląda to przy próbach zwrotu – przyznał na łamach oficjalnego strony klubu „Bandrowski”.
Dla Niego najbliższe miesiące mogą mieć bardzo duże znaczenie. Za dwa miesiące pomocnikowi Lecha kończy się kontrakt z klubem i w tej chwili nie jest możliwe jego przedłużenie. Władze „Kolejorza” podkreślają, że do ewentualnych rozmów mogą zasiąść tylko wtedy, gdy znany będzie stan zdrowia zawodnika, a ten od początku sezonu zmaga się z kontuzją biodra.
Z kolei Kikut w ostatnim czasie przebywał na konsultacji w Niemczech, gdzie rozmawiał na temat swojego urazu. Zdecydował się on na przejście zabiegu za dwa dni w klinice Rehasport. – Ten uraz to dla mnie mój mały dramat, bo niestety nie zagram w ważnej dla mojej drużyny końcówce sezonu, szkoda, bardzo szkoda. Jednak co zrobić? Takie życie sportowca, czasami – mówił po diagnozie obrońca Lecha.
– Na razie w kwestii mojego urazu trzeba znacznie precyzyjniejszej diagnozy i badań. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej, i jak najszybciej uda się rozpocząć rehabilitacje, by czas przerwy skrócić do absolutnego potrzebnego minimum. Ja o swoim urazie mogę powiedzieć krótko: coś mi w kolanie się zepsuło. Jakieś poważne problemy z jedną z chrząstek w kolanie. Ciężko mi to samemu opisać, a nie znam się na medycynie. Wierzę jednak w lekarzy i swoje możliwości, wierzę po prostu, że będzie dobrze – dodał „Kiki”