Przed niedzielnym spotkaniem Kolejorz wydaje się być murowanym faworytem i wielu kibiców z z chęcią z góry dopisałoby lechitom komplet punktów. Trzeba jednak pamiętać, że ekipa Górnika Łęczna na pewno nie będzie łatwym przeciwnikiem, pomimo tego, że obecnie znajdują się na ostatniej pozycji w lidze.
Lech Poznań w tym roku kalendarzowym nie zaznał jeszcze ani smaku porażki, ani też remisu. Ten stan rzeczy w dużej mierze trzeba zawdzięczać graczom defensywnym, którzy w tych spotkaniach skapitulowali tylko raz. – Mnie tylko cieszy fakt, że jesteśmy w tak dobrej dyspozycji. Trzeba być w 100% w dobrej formie, by wyjść w pierwszym składzie. Przekłada się to na ciężką pracę na treningach. Napawa mnie to dużym optymizmem, że Lech Poznań gra tak jak gra teraz, czyli zwycięża i nie traci punktów. Wszystko to sprawia nam radość z gry – komentuje to zjawisko stoper Kolejorza, Jan Bednarek. – To nie jest tak, że myślimy o tym, że nie tracimy bramek. Zawsze chcemy grać na 0 z tyłu. Futbol jest jednak taki, że zawsze będzie się te gole tracić. Ta stracona w Gdyni bramka nie ma dla nas najmniejszego wpływu. Cały czas skupiamy sie na wykonywaniu zadań, które nakreślił nam trener – dodaje.
Co ciekawe, aktualnie trener Nenad Bjelica ma do dyspozycji na pozycji stopera aż trzech zawodników znajdujących się w dobrej dyspozycji. Są to kolejno Maciej Wilusz, Lasse Nielsen oraz Jan Bednarek. Z pewnością jeden z nich zmuszony będzie rozpocząć niedzielne spotkanie przeciwko Górnikowi na ławce rezerwowych. – Dla mnie nie ma znaczenia z kim gram u boku. Jedyną odczuwalną w czasie gry różnicą jest różnica w komunikacji, ponieważ z Lasse rozmawiam po angielsku, a z Maciejem po polsku – ocenia tę sytuację „Bedi”. – Środkowi obroncy maja to do siebie, że lubią dyrygować. Lasse mocno bierze sobie to do serca i czuje, że musi podpowiadać kolegom na boisku. Nie jest to tak, że to działa negatywnie na zespół – pomimo wszystko motywuje – mówi.
Bednarek (wraz z Tomaszem Kędziorą oraz Dawidem Kownackim) jest reprezentantem Polski do lat 21.Podopiecznych Marcina Dorny w najbliższych miesiącach czeka ciężka praca, ponieważ już w czerwcu rozpoczynają się naszym kraju Mistrzostwa Europy U21. – W kadrze czuje się naprawdę dobrze, a o mojej dyspozycji może się wypowiedzieć jedynie trener Dorna. Moim zadaniem jest udowodnienie trenerowi, że zasługuję na pierwszy sklad na Euro – komentuje. – Fajne jest to, że gdy dostałem powołanie i prawie nikogo nie znałem to chłopaki z Lecha pomogli mi się zaaklimatyzować. Jest to powód do dumy, ze jest nas tam tylu. Teraz czekamy aż dołączą do nas kolejni. Trzeba dobrze wyglądać i w klubie i w kadrze. Mam nadzieje, ze miejsca w skladzie nie oddam. Razem z Tomkiem Kędziorą będziemy chcieli zająć tę prawą stronę w reprezentacji – deklaruje.