– Lech to moja ukochana drużyna – mówił w październiku tego roku Bartosz Bereszyński, który związał się z Legią, gdzie zagra prawdopodobnie od początku lipca. Poniżej przeczytacie fragment wywiadu udzielonego przez Bartosza Bereszyńskiego w październiku tego roku. Rozmowa ukazała się w programie meczowym.
Nie jest żal, że Lech nie zaczął wcześniej stawiać na młodzież. Patryk Wolski i Szymon Drewniak szybciej dostali większą szansę gry w Ekstraklasie.
– Ja teraz wróciłem z Warty i zaczęto na mnie stawiać. Nie było mnie, gdy Patryk i Szymon zaczęli grać. Szkoda, że mnie wtedy nie było, ale nie żałuje swojej decyzji. Wypożyczenie bardzo mi pomogło.
Decyzja o powrocie do Lecha z perspektywy kilku tygodniu była dobra? Nie żałujesz jej?
– Tak. Lech to moja ukochana drużyna. Od małego chodziłem na mecze, jestem całym sercem za Lechem. Chciałbym jak najdłużej grać w Lechu. W życiu piłkarza czasami jest tak, że trzeba odejść, ale jeśli dowiedziałem się, że jest możliwość powrotu do Lecha, to długo się nie zastanawiałem. Wiadomo, że liczy się to, żeby grać, ale widziałem swoją szansę. Rozmawiałem z trenerami, mówili mi, że jest szansa na grę. Staram się na każdym treningu udowodnić, że zasługuję na pierwszy skład.
(…)
W swojej karierze grałeś w kilku klubach. Który z nich jest Ci najbliższy? Właśnie Lech?
– To, że grałem w TPS-ie, Poznaniaku i Warcie nie zmieniało tego, że Lech jest moją ukochaną drużyną. Wybrałem taką ścieżkę rozwoju, nie chciałem do razu trafić do Lecha. Gdy czułem się gotowy na to, to przeszedłem do Lecha. Ja urodziłem się w Poznaniu, u nas w domu kocha się Lecha. Na razie chcę tutaj grać, z herbem tego klubu na piersi. Nie wiem, jak będzie za kilka lat. Cieszę się tym, co jest teraz.
Wcześniej, zanim zostałeś piłkarzem. Kibicowałeś Lechowi z perspektywy trybun?
– Tak, chodziłem na mecze. Na pewno byłem jak grał tata, choć pewnie nie pamiętam. Z rodziną, kolegami. Nie chodziłem jednak do Kotła. Raczej na inne trybuny.
Źródło: Heeej Lech (październik 2012, mecz z Jagiellonią)