– Jak się skończy 0:0, to przyjdziemy po Bakero – śpiewali kibice podczas piątkowego meczu Lecha Poznań z GKS-em Bełchatów. Wtedy do końca meczu pozostało siedem minut. Nie minęło pięć, a opiekun „Kolejorza” wiedział, że nie dojdzie do spotkania, ponieważ bramkę zdobył właśnie Dawid Nowak.
Szkoleniowiec Lecha od dłuższego czasu nie ma po drodze z kibicami, którzy domagają się jego zwolnienia ze względu na niesatysfakcjonujące wyniki sportowe. Opinii nie zmięły dwa ligowe zwycięstwa, te poprzedzone były słabym mecze z Widzewem Łódź. – Guantanamera, czas już wyj…. Bakera – kibice dawali do zrozumienia zarządowi, że czas Hiszpana się skończył.
– Bakero! Co? Wypier… – niosło się już wczoraj po stadionie. Jose Mari Baker nie zareagował w żaden sposób, choć wiedział, o czym śpiewają fani Lecha. Stał jak niewzruszony, a gdy sędzia Hubert Siejewicz zakończył spotkanie, czmychnął od razu w kierunku szatni swojego zespołu.
Dzień wcześniej wygłosił przemówienie. – Drużyna idzie w dobrym kierunku, wiem to – mówił wtedy. Po spotkaniu nie powtórzył tego zdania. W tej chwili wie jedynie tyle, że grunt pod jego nogami zaczyna się rozstępować.
Oberwało się również piłkarzom, w stosunku, do których zarzuty dotyczą braku zaangażowania. – Biegać, walczyć i się starać, w Lechu trzeba zapier….. – krzyczeli kibice do zawodników, którzy po ostatni gwizdku poszli im podziękować za wsparcie.
W listopadzie po równie słabym, jak wczorajsze spotkanie, meczu z Widzewem miało miejsce spotkanie kibiców z piłkarzami. Efekty były jednak krótkotrwałe. Dwa zwycięstwa na zakończenie 2011 roku nie okazały się być dobrym prognostykiem przez pierwszym rozegranym w tym roku meczem.