Po trzech kolejkach okręgówki Drużyna Wiary Lecha wciąż pozostaje niepokonana kompletując 5 punktów. Kibole mają na swoim koncie więcej po trzech spotkaniach niż mistrzowie Polski po siedmiu. Wiara Lecha tym razem zremisowała w Konarzewie z miejscowym Orkanem na jednym z największych boisk w Wielkopolsce. Słabo przygotowana murawa i porywisty wiatr nie sprzyjały grze miłej oku. Mimo to, podopieczni trenera Dariusza Kustonia skonstruowali sobie kilka zgrabnych akcji, lecz nie potrafili ich zdecydowanie wykorzystać.
Pochmurna pierwsza sobota września, popołudnie. Na typowo wiejski stadion w Konarzewie przybywa kadra Drużyny Wiary lecha. -Ale lotnisko!- zauważa jeden z zawodników kolejowych barw. Faktycznie, plac gry w Konarzewie jest bardzo pokaźnych rozmiarów, a stan murawy niczym nie przypominał doskonałej płyty sprzed tygodnia. Dodatkowo, dość solidnie doskwierał tego dnia wiatr, co przy skaczącej na każdej kępie na pewno nie pomagało w kombinacyjnej grze.
Jak zdążyliśmy się przyzwyczaić, od pierwszego gwizdka sędziego Kaniewskiego inicjatywę przejęła DWL. Już po 360 sekundach gry w doskonałej sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Wyka. Napastnik Wiary Lecha zdecydował się minąć golkipera, ale pas startowy okazał się za krótki. Nierówności w owym pasie i błąd komunikacji bloku defensywnego kiboli sprowokowały nieporozumienie i kuriozalną bramkę straconą w 24 minucie.
Optycznie lepsi kibole byli zmuszeni do gonienia wyniku, lecz nie potrafili wykorzystać ogromu wolnej przestrzeni na tak dużym boisku. Raz już nawet lechici podskoczyli w górę na znak radości po zdobytej bramce autorstwa Kwaśnika. Sędzia liniowy uznał jednak, że piłka dogrywana była już zza boiska. Kibole wciąż pokazywali charakter i udowadniali, że jak nie da się z bliska to trzeba z daleka. Dlatego też doskonałym podaniem obsłużony został Niedźwiedzki, a następnie podciął piłkę obok bramkarza Orkana i ta zatrzepotała w siatce.
Kluczowym momentem tego brzydkiego i brutalnego spotkania była czerwona kartka Jana Makowskiego. Obrońca Lecha został wysłany pod prysznic po drugim nierozważnym faulu i lechici byli zmuszeni grać w dziesiątkę i skupić się na konsekwencji w defensywie. Czasem mogliśmy obejrzeć pojedyncze zrywy Wiary Lecha, a jednym z nich była akcja Smury. Pomocnik DWL uderzył pod wiatr zza pola karnego, ale piłka odbiła się od słupka. Do końca spotkania wynik samolot do lotniska „Zwycięstwo” nie zdołał już wylądować i w trzeciej kolejce kibole skompletowali kolejny punkt.
Kolejne spotkanie drużynę trenera Kustonia czeka już w najbliższą środę w Pucharze Polski z A-klasowym KS Łopuchowo o godzinie 17:00 w Łopuchowie. Natomiast w następną sobotę o godzinie 14:00 na Wichrowym Wzgórzu rozegrają się derby Poznania z winogradzkim TPS-em.
Orkan Konarzewo – K.K.S. Wiara Lecha 1:1 (1:1)
Bramki: goście 24′ – 39′ Niedźwiedzki
Żółte kartki: 2 goście – 15′, 57′ J. Makowski, 82′ Krystkowiak
Czerwone kartki: 57′ J. Makowski (druga żółta)
DWL: Kaczmarek – Krystkowiak, Smuniewski, Sł. Makowski – Pawlaczyk, J. Makowski- Niedźwiedzki (80′ Kuznowicz), Smura, St. Makowski, Kwaśnik – Wyka