W niedzielne popołudnie Lech Poznań przełamał swoją niemoc i w ku radości kibiców wygrał pierwsze ligowe spotkanie przy Bułgarskiej od lipca.
Podopieczni trenera Jana Urbana mierzyli się z jedną z rewelacji tegorocznego sezonu – Górnikiem Łęczna. W pierwszej części spotkania wielokrotnie bramkę strzeżoną przez Jasmina Burića szturmowała ofensywa zawodników z Lubelszczyzny. – Nie panowaliśmy do końca nad sytuacją na boisku. Byliśmy uczuleni na to, że Górnik Łęczna wyprowadza bardzo groźne kontrataki, ale nie zawsze udało nam się już w środku pola ich zablokować – przyznaje po meczu Marcin Kamiński.
Kolejorz wygrał pierwszy raz od lipca. W drugiej kolejce Ekstraklasy mistrz Polski rzutem na taśmę pokonał gdańską Lechię 2:1. – Cieszy nas na pewno to, że wygrywamy takie trudne spotkanie. Żałujemy, że pod koniec meczu straciliśmy bramkę, bo mieliśmy w garści trzy punkty i odpuściliśmy krycie zawodników Górnika – ocenia stoper Lecha Poznań.
Po 15. kolejkach „Poznańska Lokomotywa” plasuje się na…. piętnastej pozycji. Zespół ze stolicy Wielkopolski ma na swoim koncie zaledwie 13 punktów (na 45 możliwych do zdobycia). Strata do ósmego miejsca wynosi dziewięć oczek. – Nie myślimy teraz o ostatecznych rozstrzygnięciach. Musimy się skupić na tym, żeby wygrywać kolejne starcia, bo tylko to pozwoli nam zbliżyć się do pierwszej ósemki – zakończył Kamiński.