Kiełb: Chciałbym w końcu się pokazać
Po odejściu Sławomira Peszko, Jacek Kiełb jest bliżej wyjściowej jedenastki. Młodego pomocnika Lecha czeka runda, w której może udowodnić swoje wysokie aspiracje. – Nie mam żadnych postanowień, bo nigdy ich nie realizuję – mówi w rozmowie z LechNews.pl popularny „Ryba.”
Od poniedziałku gracze mistrza Polski rozpoczęli przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2010/2011. – Teraz trzeba ostro się wziąć do roboty. Czekają nas ważne mecze, mamy ich sporo do rozegrania. Jeśli teraz będziemy ciężko pracować to później to zaowocuje – przyznaje Kiełb.
Zdaniem piłkarza modyfikacje treningowe, jakie zastosował Jose Mari Bakero realizują wizję szkoleniowca, a zawodnicy muszą, jak najszybciej się do nich przekonać. – Od razu mieliśmy nietypowe zajęcia. Zawsze zaczyna się zwykłym biegiem, a tym razem trochę biegaliśmy, ale poza tym było trochę pracy na nogi i „dziadek”. Treningi zróżnicowane, dla nas to coś nowego i powinniśmy się na to już przestawić – podkreśla pomocnik „Kolejorza”.
W tym tygodniu zawodnicy trenują jeszcze w Polsce, ale w niedzielę wylatują do Hiszpanii, gdzie będą trenować przez kolejne dwa tygodnie. – Ostro ruszamy, dwa treningi dziennie, później na pewno niełatwy obóz. Na zgrupowaniu pewnie zaczniemy poruszać tematy dotyczące gry. Na razie badania, treningi, wprowadzenia, a wszystko zacznie się w Hiszpanii – zaznacza piłkarz.
Dla Jacka rozpoczynająca się runda może mieć duże znaczenie. Jednak jego zdaniem odejście Sławka Peszko nie jest jasnym sygnałem do tego, że on będzie występował w pierwszej jedenastce i na pewno będzie musiał wywalczyć sobie miejsce w składzie. - Na pewno będę chciał pokazać coś więcej i będę chciał wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce. Wcześniej było ciężko rywalizować ze Sławkiem, ale teraz w jego miejsce na pewno ktoś się zjawi i będzie trzeba walczyć o tę pierwszą jedenastkę – przyznaje „Ryba”. — Chciałbym w końcu się pokazać, o wcześniejszej rundzie już praktycznie zapomniałem. Nie należała ona do udanych, szczególnie przez moje zdrowie, ale już do tego nie wracam – kończy.