Lechowi w ostatnich latach kilka razy udało się wykorzystać tzw. prawo Bosmana na mocy którego piłkarz na pół roku przed wygaśnięciem swojej umowy z klubem może negocjować z innym i podpisać kontrakt obowiązujący od 1 lipca. Teraz jednak sytuacja może obrócić się przeciwko „Kolejorzowi”.
Aby nie sięgać daleko w przyszłość można przywołać przykład Huberta Wołąkiewicza. Były obrońca Lechii Gdańsk po osiągnięciu porozumienia z Lechem ostatecznie jeszcze zimą trafił do Poznania, a podpisanie umowy było kartą przetargową w negocjacjach dotyczących transferu definitywnego. Wcześniej na podobnej zasadzie do stolicy Wielkopolski trafił Sławomir Peszko z Wisły Płock.
Wcześniej jednak „Kolejorz” nie tracił na podobnej zasadzie piłkarzy. W tym sezonie jednak może dojść do takiej sytuacji, bo już teraz zainteresowanie graczami z Poznania wykazuje FC Nantes oraz Jagiellonia Białystok. Szanse na wyjazd z Lecha mają Marcin Kikut oraz Dimitrije Injac, którym w czerwcu kończy się kontrakt z 5-tym zespołem T-Mobile Ekstraklasy.
To dwóch z sześciu zawodników, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Lech co prawda rozpoczął już negocjacje z dwoma z nich – Grzegorzem Wojtkowiakiem i Semirem Stilicem, lecz nie osiągnął jeszcze porozumienia. Wstępnie zapytanie dotyczące chęci przedłużenia władze klubu wystosowały w listopadzie, ale nie zaproponowały żadnej propozycji. Te pojawi się dopiero pod koniec ubiegłego roku.
W ten sposób możemy stracić dwóch wartościowych zawodników. Bo choć Marcin Kikut nie grał jesienią, to już wcześniej udowodnił, że jest ważnym piłkarzem dla zespołu. Podobnie sprawa ma się z Dimitrije Injacem. Lech zrezygnował z usług Tomasza Bandrowskiego, tłumacząc to faktem posiadania kilku zawodników na środku pola, a jednego z nich może stracić jeszcze w tym roku.
Władze „Kolejorza” chcąc nie chcąc mogą więc zostać zmuszone do tego, aby pogodzić się ze stratą piłkarzy, których nadal chciałyby posiadać w swojej kadrze. Takiej sytuacji można było jednak uniknąć wcześniej rozpoczynając negocjacje w sprawie nowych umów z sześcioma piłkarzami, którzy stanowią prawie ¼ całej kadry pierwszego zespołu.
Tej zimy jeden gracz, z którym w Poznaniu wiązano duże nadzieje wyjechał – Wojciech Golla. Nie podpisano z nim profesjonalnego kontraktu i przeniósł się do Pogoni Szczecin za darmo. Teraz kolejnych dwóch możemy stracić również nie zarabiając na transferach żadnych pieniędzy.
Kiedy wykorzystywaliśmy błędy innych drużyn, podpisując umowy z zawodnikami wiele znaczącymi dla naszego zespołu, jak było w przypadku Sławomira Peszko czy Hubert Wołąkiewicz, zapomnieliśmy, że taka sytuacja można spotkać również nas.
Oby zainteresowanie Marcinem Kikutem i Dimitrijem Injacem było tylko ostrzeżeniem, lecz na to może być już za późno. Jeśli obaj przystaną na warunki finansowe Nantes czy Jagiellonii, nie możemy mieć prawa im się dziwić. Tylko nonszalancja władze naszego klubu oraz brak jakichkolwiek rozmów z sprawie nowych kontraktów dopuściły do takiej sytuacji. Sytuacji, której można było uniknąć.