To był jeden z lepszych meczów bramkarza. Krzysztof Kotorowski robił, co mógłby Kolejorz nie przegrał spotkania z Wisłą Kraków.
Poznański golkiper nie miał żadnych szans przy bramkach piłkarzy Franciszka Smudy. W drugiej połowie meczu doznał urazu, który początkowo wyglądał poważnie, a na rozgrzewce pojawił się Maciej Gostomski. – Nie wiem co mi dolega, jeszcze za wcześnie. Dopiero jutro będzie wiadomo. – powiedział tuż po meczu „Kotor”.
Spotkanie z Wisłą nie zaczęło się dobrze dla lechitów. Już w 2. minucie meczu gospodarze mogli objąć prowadzenie. Do tej pory w T-Mobile Ekstraklasie Lech nie spotkał się z tak wymagającym rywalem – Wisła to nasz pierwszy powazny przeciwnik., Wisła miała zawsze dobrych piłkarzy. Dziś też tak było. Nie zagraliśmy dobrze. Nie ma, co dużo mówić. Przegraliśmy spotkanie i musimy się nad tym zastanowić. – skomentował Kotorowski.
Lechowi w ostatnim czasie z Wisłą nie grało się źle. W poprzednim sezonie poznaniacy dwukrotnie triumfowali nad Białą Gwiazdą. Franciszek Smuda przed laty był szkoleniowcem Kolejorza, piłkarze mieli coś do udowodnienia swojemu byłemu trenerowi. – Szkoda, naprawdę szkoda. Mieliśmy nadzieje, że wygramy to spotkanie. W Krakowie graliśmy przeważnie dobre spotkania i strzelaliśmy gole. Dziś chcieliśmy pokazać się z dobrej stront trenerowi Smudzie, że Lech to silna drużyna. I tyle, nie udało się.
Podczas przygotowań do sezonu Lech zmierzył się w Grodzisku z krakowską Wisłą. Wówczas ten mecz wygrali poznaniacy, triumfując 3:1 nad drużyną Franciszka Smudy. – Myślę, że Wisła od tego czasu zrobiła duży postęp. Z każdym meczem nabiera pewności siebie, charakteru. Myślę, że widać, iż ofensywie wiedzą, co chcą grać.
Lech nie gra tragicznie na początku sezonu. Poznaniakom brakuje wykończenia, ostatniej piłki, która wpadłaby do siatki rywali. Są spotkania, w których Kolejorz ewidentnie dominuje na boisku, jak np. mecz w Chorzowie, lecz lechitom brakuje przysłowiowej kropki nad „i”. – Moim zdaniem brakuje takiej piłki, która otworzy nam drogę do bramki. Gramy w polu, przenosimy ciężar gry na pole przeciwnika. Brakuje takiej piłki, abyśmy strzelili bramkę. Zawsze czegoś brakuje, albo wślizg, albo obrońca, albo jesteśmy spóźnieni. – komentuje Kotorowski.