W związku z organizacją Red Bull X-Fighters w Poznaniu piłkarze Lecha nie mogą rozgrywać spotkań ligowych na swoim stadionie do początku września, ale mają również sporo problemy z treningami. W ostatnich dniach sztab szkoleniowy przeprowadzał zajęcia w kilku miejscach i jak zgodnie podkreślają jego członkowie – nie jest to sytuacja komfortowa.
Szczególne obawy związane z tym faktem ma Jose Mari Bakero, lecz otwarcie mówi, że nie może to być dla zespołu wymówka. – Ten stan mi się nie podoba. Trzeba to zaakceptować, nie możemy szukać wymówek, choć im szybciej uda się rozwiązać ten problem, tym lepiej – podkreśla trener.
Dzisiaj zespół trenował w Komornikach, a wcześniej jeździł do Wronek. Takie podróże są czasochłonne, ale to nie jedyne zmartwienie sztabu szkoleniowego. – Droga do Wronek zajmuje trochę czasu, musimy zatrzymywać się i czekać na światłach, a także podczas różnych remontów i objazdów. Martwię się też, żeby nic po drodze nam się nie stało – tłumaczy Jose Mari Bakero.
Jego zdaniem warunki do odbywania zajęć we Wronkach są bardzo dobre i to jedna z nielicznych zalet związanych z brakiem miejsca do trenowania w Poznaniu. – We Wronkach są bardzo dobre warunki do trenowania, a także posiłki, ale najlepiej dla zawodników byłoby dobrze, gdybyśmy mieli komfort pracy bliżej. Klub stara się robić, co może, żeby sobie poradzić, jednak musimy robić to z dnia na dzień – przyznaje szkoleniowiec.
Jutro rano piłkarze Lecha wyjeżdżają do Lubina, gdzie po południu odbędą zajęcia. Po powrocie jednak nadal Lechici będą mieli problem. Na sobotę zaplanowane jest rozbieganie w Komornikach, w niedzielę mają dzień wolny. Sytuacja ulegnie jednak poprawie dopiero po zakończeniu prac związanych z organizacją zawodów motocrossowych.