Henryk Szlachetka po piątkowym meczu Lecha nie miał tęgiej miny. Nie mógł być zadowolony z postawy kibiców Lecha, którzy wnieśli na stadion i odpalili race, które spowodowały dwukrotne przerwanie meczu, a w konsekwencji były powodem zamknięcia „Kotła” na spotkanie z Polonią Warszawa.
– Nie mamy do „Wiary Lecha” większych zastrzeżeń. Oni mają dobre pomysły, bo nie tylko kibicują Lechowi, ale też zbierają pieniądze na najmłodszych, tak jak mamy teraz akcję Niebiesko-Biały Mikołaj, szykują akcję powstańczą. To są szlachetne inicjatywy, o których też trzeba mówić. Oczywiście to, co zdarzyło się w piątek nie powinno mieć miejsca – mówił dyrektor ds. organizacji i bezpieczeństwa w Lechu Poznań.
Zastanawia się on również jak doszło do wniesienia na stadion tak dużej liczby materiałów pirotechnicznych. Jego zdaniem znalazły się one na obiekcie wcześniej, być może w pomieszczeniu wynajmowanych przez „Wiarę Lecha”.
– To pomieszczenie wynajmują legalnie od władz miasta. Być może tam znajdowały się race, ale tego nie stwierdziłem. Nie mam takich możliwości kontrolnych. Nie mam też uprawnień, żeby to sprawdzać. Jeśli zaszło podejrzenie popełnienia przestępstwa, to może to pomieszczenie zostać skontrolowane – przyznaje Szlachetka.