Lech — Podbeskidzie: Lechici oddali przysługę bielszczanom
Po wczorajszym remisie Legii, Lech szanse na walkę o tytuł mistrzowski miał niewielkie, ale jednak. I z taką nadzieją liczyliśmy na dzisiejszą wygraną z Podbeskidziem i 3 punkty. Okazało się jednak, że goście byli dziś w lepszej dyspozycji i pewnie wygrali mecz, który zakończył się wynikiem 0:2.
Mecz rozpoczęli Lechici i to oni przez kilkanaście pierwszych minut stwarzali sobie sytuacje do strzelenia bramki. W 10. minucie z dystansu strzelał Tonew, a chwilę później dobrze podawał Lovrencsics do Teodorczyka, który zdecydował się na uderzenie, ale bardzo niecelne. W 18. minucie jeszcze raz uderzał Tonew, a futbolówka znów trafiła do Teo, któremu drugi raz zabrakło dokładności. Lech nie odpuszczał aż do 20. minuty, kiedy po strzale Podbeskidzia Kotorowski popełnił błąd i za słabo wybił piłkę. Ta z kolei w zamieszaniu w polu karnym trafiła na głowę Paweli, który pewnie umieścił ją w siatce. Lech próbował wyrównać i w 25. Minucie dogodną sytuację do tego stworzył sobie Tonew. Bułgar wbiegł w pole karne i uderzył z ostrego kąta w bramkę. Z niewielkimi trudnościami wybronił ten strzał Zając.
Inicjatywę przejęli goście i kilkakrotnie próbowali pokonać Kotorowskiego. Górkiewicz wyrzucił piłkę z auto wprost do dobrze ustawionego Wodeckiego. Zawodnik Podbeskidzia przyjął jednak futbolówkę swoją słabszą nogą i nie udało mu się pokonać Kotora. Podobny błąd popełnił Teodorczyk, który w 37. minucie znalazł się w sytuacji sam na sam bramkarzem i w ogóle nie potrafił wykorzystać tej sytuacji.
Swojej szansy szukał jeszcze Lovrencsics, ale po jego uderzeniu piłka odbiła się od jednego z obrońców i trafiła wprost w poprzeczkę. W 45. Minucie, tuż przed gwizdkiem sędziego Kędziora sfaulował w polu karnym Demjana i arbiter podyktował rzut karny dla gości. Tę sytuację pewnie wykorzystał Pawela i tym samym stał się strzelcem drugiego gola.
Lech drugą połowę rozpoczął od odrabiania strat i w 50. minucie po dobrym podaniu Kamińskiego przy piłce znalazł się Hamalainen i oddał strzał, ale dobrą interwencją popisał się Zając. Kolejne akcje należały jednak zdecydowanie do drużyny z Bielska-Białej. Kotorowskiego próbował pokonać Deja, ale piłka minimalnie przeleciała ponad poprzeczką. Z kolei strzelec dwóch bramek tego spotkania stworzył sobie w 63. Minucie dogodną sytuację do strzelenia kolejnego gola. Tym razem, na szczęście dla Lechitów, w uderzeniu zza pola karnego zabrakło dokładności i Pawela trafił wprost w Kotorowskiego.
W 68. minucie dobrym uderzeniem z dystansu chciał pokonać Zająca Murawski. Niestety, Zając po raz kolejny popisał się dobrą interwencją. Golkiper Podbeskidzia popełnił jednak błąd w 79. minucie, który mógł kosztować go stratą bramki, ale po dobrym dośrodkowaniu Lovrencsicsa przewrotka Ubiparipa okazała się niecelna. Chwilę później kibice zgromadzeni na stadionie na chwilę zamarli, ponieważ Karol Linetty zderzył się głową z Zającem i upadł na murawę. Obaj zawodnicy potrzebowali pomocy lekarskiej. Kilka minut trwała akcja ratowników medycznych i ostatecznie Karol został odwieziony karetką do szpitala. Sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry jeszcze 7 minut, ale to niestety nie przyniosło żadnej akcji dla Lecha, która mogłaby zmienić choć trochę wynik spotkania. Ostatecznie Kolejorz przegrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:2.
LECH POZNAŃ: Kotorowski — Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez — Trałka, Murawski — Lovrencsics, Hamalainen, Tonew (70‘ Ubiparip) – Teodorczyk (59‘ Linetty)
PODBESKIDZIE: Zajac — Górkiewicz, Pietrasiak, Konieczny, Telichowski – Deja (90‘ Bucko), Sloboda — Chmiel, Pawela (77‘ Sokołowski), Wodecki — Demjan
Lech Poznań — Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
Żółte kartki: Wołąkiewicz, Kędziora ; Telichowski, Chmiel