Lech — Śląsk: Gem — set — mecz
Lech Poznań po raz trzeci z rzędu przegrał na własnym stadionie. Tym razem pogromcami „Kolejorza” byli gracze Śląska Wrocław, którzy wygrali 0:3. Bramki da zespołu Mistrza Polski zdobyli Cristian Omar Diaz, Waldemar Sobota i Piotr Ćwielong.
Po wyjazdowym zwycięstwie z przedostatnim Podbeskidziem Bielsko-Biała kibice oczekiwali, że Lechitom w końcu uda się wygrać na własnym obiekcie, co nie udało się od początku października. Mariusz Rumak dał odpocząć Karolowi Linettemu, nie mógł również skorzystać z kontuzjowanych Vojo Ubiparipa i Jasmina Buricia. Mimo tego udało mu się ofensywnie zestawić drużynę. Rywalem był jednak nie byle kto, bo aktualny mistrz kraju.
Podopieczni Mariusza Rumaka mecz rozpoczęli jednak bez przekonania i szybko oddali inicjatywę gościom, dla których było to jak woda na młyn. Śląsk łatwo i bez problemów przedostawali się pod bramkę Lecha. Pierwszy raz groźnie zrobiło się w 13. minucie, gdy Sobota sprytnie zwiódł Henriqueza, lecz uderzył obok słupka.
Konsekwentna gra Mistrza Polski przyniosła mu w 21. minucie, gdy z lewej strony pola karnego piłkę centrował Sobota, a Diaz uprzedził wychodzącego do dośrodkowania Kotorowskiego i skierował futbolówkę do siatki. Lech jednak nadal grał bez przekonania i wiary we własne umiejętności. Lechici byli przewidywalni i wolni, nie sprawiali większych problemów defensywie Śląska.
Po przerwie nadzieję na lepszą grę mieli przynieść Bereszyński Możdżeń, lecz ich pojawienie się na boisku dało niewiele. Z kolei podopieczni Stanislava Levego nadal grali swoje. W 54. Minucie sytuacyjną piłkę w polu karnym wykorzystał Sobota, który technicznym uderzeniem nie dał najmniejszych szans Kotorowskiemu. Dwa minuty później nadal załamani utratą drugiego gola Lechici po raz trzeci musieli oglądać futbolówkę we własnej siatce, gdy z dystansu precyzyjnym strzałem popisał się Ćwielong.
Gospodarze nie zamierzali jednak rezygnować i nauczeni postawą Jagielloni sprzed tygodnia dążyli do zdobycia bramki. Swoje okazje mieli Możdżeń i Murawski, których uderzenia zostały zablokowane. Bliski gola był również Ślusarski, ale jego strzał z woleja był niecelny, a chwilę później próbował także z przewrotki, lecz tym razem zabrakło dokładności. Okazje mieli również rywale, ale dobrze interweniował Kotorowski.
Na domiar złego poważnie wyglądającej kontuzji pod koniec meczu doznał Marcin Kamiński i gospodarze ten mecz kończyli w dziesiątkę. W doliczonym czasie gry doszło jeszcze do spięcia pomiędzy Możdżeniem z Milą, w którą wdarli się wszyscy piłkarze, ale kartkami ukarani zostali jedynie prowodyrzy. Ostatecznie Lech uległ wysoko 0:3.
LECH POZNAŃ – ŚLĄSK WROCŁAW 0:3
BRAMKI: ‘21 Diaz, ‘54 Sobota,‘56 Ćwielong
Żółte kartki: Djurdjević, Możdżeń — Ćwielong, Mila
LECH: Kotorowski – Ceesay, Wołąkiewicz (74. Djurdjević), Kamiński, Henriquez – Lovrencics, Murawski, Trałka, Drewniak (46. Bereszyński), Tonew (46. Możdzeń) – Ślusarski
ŚLAŚK: Kelemen – Socha, Kowalczyk, Jodłowiec, Pawelec – Ćwielong (83. Garyga), Kaźmierczak, Elsner, Mila, Sobota
Widzów: 18 794