Trener Jose Mari Bakero pod koniec sierpnia zaznaczał, że jego drużyna meczem z Wisłą Kraków wejdzie w drugi mikrocykl treningowy. Po nim będzie można powiedzieć więcej na temat formy zespołu. Co by nie mówić we wrześniu przeciwnicy bardziej klasowi, a z upływem czasu zespół będzie miał coraz mniej tajemnic.
Pierwszą z nich jest reakcja zespołu na stratę bramki. W Zabrzu widzieliśmy, że w tej sytuacji Lech nie potrafił się odnaleźć, co dobrze wykorzystali podopieczni Adama Nawałki. Jedna jaskółka jednak wiosny nie czyni, więc dopiero kolejne takie zdarzenia pozwolą na lepszą ocenę zachowania zespołu.
Kolejnym problemem przed którym już w ostatnich meczach musiał się zmierzyć sztab szkoleniowy, to wybór i przygotowanie formacji defensywnej. W zasadzie każde spotkanie rozgrywała ona w innym składzie i nie ma pewności czy mecz z Wisłą nie przyniesie kolejnych zmian. To sytuacja, z którą do tej pory „Kolejorz” radził sobie nieźle, ale cały czas powstają obawy dotyczące nie tylko formy graczy, ale ich zgrania i zrozumienia. A wiadomo, że to lepsze jest gdy piłkarze grają w jednym ustawieniu.
Jest jeszcze jedno zdarzenie, którego w Poznaniu obawiają się wszyscy. To ewentualna kontuzja Artjoma Rudneva, który do tej pory w lidze strzelił osiem bramek w pięciu meczach. Jego brak może być sporym problemem, bowiem formy cały czas szuka Vojo Ubiparip, a Bartosz Ślusarski nie jest typowym łowcą bramek i zdecydowanie lepiej radziłby sobie w zestawieniu z innym napastnikiem.
Jednak odpowiedź na te pytania może nie nadejść w najbliższych trzech, jakie w lidze ma do rozegrania Lech, meczach. Ich wyniki, a także gra dadzą natomiast tę odnośnie celów drużyny na ten sezon. Jeśli „Kolejorz” nadal będzie przejeżdżał się po swoich rywalach (za wypadek przy pracy możemy uznać mecz z Górnikiem, który można traktować też jako kubeł zimnej wody), to można przypuszczać, że taki stan rzeczy może utrzymać się dłużej i będziemy walczyć o najwyższe cele.
O każdym kolejnym miesiącu można pisać w podobny sposób, lecz tak naprawdę dopiero we wrześniu Lech od początku sezonu zmierzy się z naprawdę wymagającymi przeciwnikami. Poza tym w końcu wraca na Bułgarską, będzie grał przy swojej publiczności, która nawet jeśli nie będzie do końca dopingowała zespół (albo nie w takiej jak w poprzednim sezonie formule) to będzie dużym wsparciem dla piłkarzy.