Już w niedzielę Kolejorz spotka się na Inea Stadionie z warszawską Legią. Czy szansę na gre od trenera Bjelicy otrzyma Rafał Janicki?
– Gdy nie zagram, zawsze w głowie pojawiają się pytania – dlaczego. Na treningach robiłem wszystko, by wrócić do składu i mi się udało. Zobaczymy jak trener zadecyduje w niedzielę – mówi przed hitem stoper Poznańskiej Lokomotywy.
26-latek w swojej karierze grał już przeciwko Wojskowym za czasów, gdy bronił barw gdańskiej Lechii. – W Poznaniu te mecze uznawane są za szlagiery, więc to normalne, że jest takie zainteresowane. Jak do Gdasńska przyjeżdżał Lech czy Lechia, to zawsze było święto. Kibice bardziej przychodzili oglądać gości, niż Lechię. Mam nadzieję, że zagram w niedzielę i zobaczę jak wygląda to wszystko od środka.
Ostatnie spotkania zarówno Lecha jak i Legii dalekie były od ideałów. – Nasze poprzednie mecze nie rozpieszczały i zdajemy sobie z tego sprawę. Legia też nie jest w najwyższej formie i zdajemy sobie z tego sprawę. To bardzo dobra okazja, by się przełamać, bo jak to robić, to w takim meczu – dodaje były lechista.
Janicki wystąpił w ostatniej kolejce przeciwko Śląskowi Wrocław i zakończył je z nieźle podbitym okiem. – Teraz został już tylko kolor, a opuchlizna była spora, na szczęście to nic groźniego. Marcin (Robak przyp. red.) chciał się pokazać, a ja chciałem mu to uniemożliwić i parę razy dostałem od niego z łokcia.